Jedyne, co mam, to złudzenia,
Że mogę mieć własne pragnienia.
Grudniowy, mroczny, śnieżny dzień. Poranek z okrutną rzeczywistością, wykrzyczaną telewizyjnym orędziem. Oschłym, generalskim żargonem. Potem kościół, bo to przecież niedziela i wokół szare, zatrwożone twarze. A na ulicach błyskające złowrogim, niebieskim światłem milicyjne gaziki. Bliżej miasta, brnące w śnieżnym błocie wojskowe transportery. Jedni do ROMO, inni do interny. Do wczoraj byli sąsiadami, przyjaciółmi z wojska, chłopakami z tej samej ulicy. Ściśnięte żalem serca. Niepewność i strach. Jeszcze tliły się złudzenia. Nadzieja wolności. Wolności bycia sobą. Nie udawanej spolegliwości. Wolności wyznawania wiary ojców, która nie zamknie drogi do wykształcenia, czy zawodowego awansu. A teraz – zniewolenie sumień. Brutalne zburzenie więzi i odpowiedzialności, które nazwaliśmy Solidarnością. Ta grudniowa noc na długie lata zatrzaśnie drzwi przed historyczną prawdą Katynia i sowieckiego szczęścia. Coś dławiło duszę, ściskało za gardło. Dlaczego? Czy znów będziemy Mesjaszem narodów? I przyszło po krótkiej wiośnie znów żyć w zakłamaniu i konformizmie. Być aktorem. Emocjonalnie zimnym wobec tych, co chełpili się władzą, a sobą w czterech ścianach mieszkania. I pośród tłumu, gdy niemal łkając niosła się błagalna pieśń : „Ojczyznę wolną, racz nam wrócić Panie”. Co wtedy pozostało – „kolejka po szarość”. A życie bezbarwnej ulicy, czterech gazet i jednego telewizyjnego kanału podpowiadało z ironią:
Jedyne, co mam, to złudzenia,
Że mogę je mieć
Pięknie tę poezję śpiewasz Natalko, a przecież jeszcze sporo lat minie nim pojawisz się na tym świecie. Będziesz szczęśliwsza, bo szczęśliwszą Solidarność, może zapamiętasz. Czy aby szczęśliwszą …? I obyś nigdy nie musiała się siebie wyrzekać. Dla legitymacji w czerwonej okładce, dla mieszkania, samochodu, dyplomu. Byś nie musiała wybierać między judaszowymi srebrnikami, a lękiem o przyszłość. Byś nie musiała uciekać z bólem sumienia, gdzieś do wiejskiego kościołka, nocą, by w tajemnicy prosić o chrzest, pierwsza komunię, spowiedź.
Miałam siebie na własność,
Ktoś zabrał mi prywatność.
Co mam zrobić bez siebie, jak żyć
Bez siebie, jak żyć.
Jak żyć, pytaliśmy szeptem, na parapety okien stawiając demonstracyjnie skrzynie telewizorów. Niech świecą na ulice. W te ciemne i zaniedbane, po których przemykali z wpiętymi w powyciągane swetry opornikami niepewni jutra ludzie. Wtedy, w mroku i ciszy chłonęliśmy kolejne egzemplarze podziemnej bibuły. Jak trudno było nagle wymazać z pamięci ten krótki czas zachłyśnięcia się wolnością. Odzyskana na chwilę świadomość. Odkłamana historia, jak odżywające obrazy z opowieści odchodzących starców. Chyba tylko oni pozostali sobą, nie mając nic do stracenia. A my, obdarowani wówczas biletem dorosłości, zostaliśmy skazani na amnezję. I pomyśl Natalko, jak żyć w takim świecie, jak było nam żyć…
Miałam słowa własne,
Ktoś stwierdził, że zbyt ciasne.
Co mam zrobić bez słów, jak żyć
Bez słów, jak żyć.
Obok ciebie, na scenie twoi rówieśnicy. Dziś aktorzy „Teatru z Ducha „ Chcieliście sobie w ten niedzielny wieczór opowiedzieć jak było, a nam przypomnieć, co przeżyliśmy. Zrobiliście kawał dobrej roboty. Tej artystycznej, bo po raz pierwszy zakosztowaliśmy razem z wami w sali Miejskiego Domu Kultury smak prawdziwego teatru i tej duchowej – dając wiarę pamięci. Pamięci o poległych na Wybrzeżu, o strajkujących stoczniowcach, o Janku Wiśniewskim, o księdzu Jerzym. I o tych tysiącach, dziś anonimowych więzionych i internowanych. Poddanych perfidnej metodzie przesłuchań poniżających ludzką godność i zastraszanych. Boleśnie kaleczonych rozłąką z najbliższymi i chłostanych psychiczną torturą. Chcecie ponieść tę pamięć, by trwoga grudniowej nocy już nigdy nas nie doświadczała. Byśmy byli naprawdę wolni w swej odpowiedzialności.
Miałam serce dla wszystkich,
Ktoś klucz do niego obmyślił.
Co mam zrobić bez serca, jak żyć
Bez serca, jak żyć.
Jak żyć? Pytasz Natalko po raz wtóry słowami pieśni. Znów takie, niby proste pytanie. Spoglądam na twarz zastygłą w zamyśleniu. Tuż obok. Patrzy na ciebie i Bartka. Przeżywa raz jeszcze ten straszny czas. Wówczas to on siedział tam, w świetle jaskrawej żarówki i w towarzystwie śledczych w milicyjnych mundurach. Marzył o wolności. Przecież był wtedy niewiele starszym od was. Zza krat docierał śpiew ptaków i zapachy wiosny, a on w więziennej celi. Sam na sam z natrętnym wspomnieniem wolności. „Wyrwij murom zęby krat! Zerwij kajdany, połam bat!” – niesie się ze sceny. Słyszysz?. Pamiętasz?. Wtedy był to hymn. Twoja modlitwa. Tak, ale i teraz widzę, że odżywają dawne namiętności. Gdy będziemy wychodzić ze spektaklu powiesz, że warto było tu przyjechać. Przeżyć chwile wspomnień i radować się z tego, że pokolenia naszych dzieci i wnuków zachowają ten czas w pamięci. Ale w twoich oczach coś zgasło. Jakaś rozterka targa duszą, wyzwalając nutę zwątpienia. Czyżbyś retorycznie pytał, co zrobiliśmy z tą naszą wolnością?
Miałam myśli spokojne,
Lecz ktoś wywołał w nich wojnę.
Co mam zrobić teraz, jak żyć.
Jak teraz żyć.
Tak Natalko, pięknie śpiewasz. A my nadal nie wiemy czy wybaczać, czy szukać zdrajców. Jak ukarać winnych. Nawet nie do końca wiemy, czy nam tego potrzeba. I po co? Zapominamy, że ludzka sprawiedliwość jest ułomna. Czasem słyszymy, że nie warto pamiętać, bo Europa teraz tego już nie potrzebuje. Wtedy rany krwawią. Dziś, w tym teatrze, jest inaczej. I niech tak pozostanie.
Wychodzimy w chłód grudniowej nocy. Na ciemną ulicę. Taką jak wtedy, w osiemdziesiątym pierwszym. Tutaj niewiele się zmieniło. Dziś, za rogiem policja, a wtedy komisariat MO. Co za zrządzenie losu… Zamyśliłeś się przyjacielu. Po takim wieczorze krew tętni w bliznach niepamięci. I nie pytam już… nie odpowiadaj, a może…?
Jedyne, co masz, to………?
Spektakl „Noc grudniowa”, poświęcony wydarzeniom stanu wojennego i pamięci pierwszej Solidarności powstał we współpracy Miejskiego Domu Kultury w Blachowni i grupy teatralnej: „Teatr z Ducha Wzięty”. Udział wzięli : Sylwia Hreczańska,Katarzyna Kwiatkowska,Katarzyna Ujma, Dorota Napieraj, Izabela Zeler, Klaudia Kwiatkowska, Sylwia Głuszko, Nadia Nowicka, Natalia Trzyna, Natalia Kocińska, Mira Maludzińska, Bartłomiej Chłąd, Adrian Majchrzyk, Jacek Stefanyszyn, Marcin Imiołczyk, Piotr Waloszczyk, Mateusz Kaczorowski, Karol Ostalski, Robert Gliński. Scenografia – Anna Motyl