” Co ze sobą zabrać na tamten brzeg?… Nic…”
Tak lakonicznie odpowiada słowami wiersza Tadeusz Różewicz. Krucha droga życia osiąga swój kres. A potem sąd i obojętność na to, co było kiedyś celem do spełnienia. Może nowa mądrość, każąca z politowaniem spoglądać na zabieganych w poszukiwaniu materialnego szczęścia. Kiedy świeca gaśnie, istnienie nabiera innego wymiaru. A ci, którzy pozostali przed bramą końca swych dni, niech nie popadają w rozpacz, za tymi, co odeszli. Śmierć jest atrybutem człowieczego losu. Nie da się o niej zapomnieć, ale nie można też myśleć, że gdy przyjdzie, wszystko się kończy. Błędem jest żyć, jakby jej nie było i błędem jest przeżyć życie byle jak, nie czyniąc dobra i nie ciesząc się z piękna świata, bo i tak ”prochem jesteś i w proch się obrócisz”.
Listopadowe święta przywodzą na myśl refleksje. Stajemy nad grobami bliskich. Sięgamy pamięcią w przeszłość a obrazy się zacierają. Im więcej upływa czasu tym łatwiej ostudzić ból. Czasem gorycz pamięci rani serce. Ale oni, patrząc na nas „z góry”, nie chcieliby łez. Jeżeli kochałeś połóż kwiat na mogile, zapal świeczkę. Jeżeli wierzysz, wyproś modlitwą wieczną radość oglądania Boga. I pamiętaj, że i ty kiedyś staniesz na progu śmierci i spoglądając wstecz będziesz mógł rzec: „ Nie każcie mi już więcej być. Nareszcie spokój”
Miejski Dom Kultury w Blachowni, “Teatr z Ducha Wzięty”,
Coverband-KRZYK oraz Katolicki Klub Turystyki Aktywnej