NON OMNIS MORIAR

Niewątpliwie, jak zauważamy, dzisiejsza cywilizacja przeżywa poważny kryzys. Jan Paweł II określił obecne czasy jako cywilizację śmierci, w której: „Istota ludzka, jeśli nie jest uznana i kochana na miarę jej godności żywego obrazu Boga (por. Rdz 1, 26), narażona jest na najbardziej upokarzające i wynaturzone akty „uprzedmiotowienia”, w wyniku których dostaje się w niewolę silniejszego.”

asz

Siła niszczycielska wobec człowieka objawia się – jak dowodzi papież – w: zgubnych ideologiach, władzy ekonomicznej, nieludzkich systemach politycznych, technokracji, agresywności środków społecznego przekazu. Jak również poprzez przesadną tolerancję i niesprawiedliwe prawodawstwo, człowiek pozbawiony jest: „..prawa do życia w jego pełnym wymiarze, prawa do dachu nad głową i pracy, do założenia rodziny i odpowiedzialnego rodzicielstwa, do uczestniczenia w życiu publicznym i politycznym, do wolności sumienia i wyznawania wiary religijnej. Któż byłby w stanie policzyć dzieci nienarodzone, bo zgładzone w łonie matek, dzieci porzucone i maltretowane przez własnych rodziców, dzieci pozbawione miłości i należnej opieki? W niektórych krajach całe masy ludzi żyją bez dachu nad głową i pracy, pozbawione środków, które mogłyby to im zapewnić.” Tak więc w obecnych czasach kłamstwo staje się ideałem, niewola wyklucza wolność, a miłość przeradza się w ubóstwianie wyuzdania, to w niej osoba ludzka i jej godność traci na znaczeniu hołdując praktycznemu materializmowi, to w tej cywilizacji ustala się prawa, które dopuszczają aborcje i eutanazje. Można powiedzieć, że dzisiejsze czasy zmierzają do samozniszczenia. „Dlatego też – jak stwierdza Jan Paweł II – każde zagrożenie godności i życia człowieka głęboko wstrząsa samym sercem Kościoła.”

Tym bardziej potrzeba dziś, aby cały Kościół podjął na nowo dzieło misyjne polegające na „nowej ewangelizacji”. Szczególnie to dzieło powinno być ukierunkowane ku krajom o korzeniach chrześcijańskich, w których wielu deklarowanych chrześcijan utraciło żywy sens wiary, albo wielka liczba ochrzczonych nie uważa się już za członków wspólnoty Kościoła. W naszej Ojczyźnie, właśnie tak zaczyna się dziać, więc nie pozwólmy na to!

Każdy, kto się pojawił w kościele 2 kwietnia 2007 roku w 2 rocznicę śmierci Jana Pawła II powinien przemyśleć jeszcze raz te słowa wielkiego Polaka i człowieka mocnej wiary. Co więcej powinien wprowadzać je w życie. Na tym polega nowa ewangelizacja.

Tak jak to uczynił i czyni pan Czesław Ryszka senator RP. Będąc politykiem nie zapomina o swoich korzeniach: broni Kościoła Jezusa, świadczy o Zbawicielu gdziekolwiek jest, potrafi odczytywać znaki czasu zawarte w Objawieniach Fatimskich. Tym podzielił się z licznie zgromadzonymi wiernymi w poniedziałkowy wieczór. Słuchaliśmy Go z zapartym tchem. Jednak możemy się zastanowić, czy tylko przyszliśmy podziwiać, posłuchać i popatrzeć, czy może coś więcej… Papież wzywał: wymagajcie od siebie, otwórzcie drzwi Chrystusowi, brońcie rodziny, wypełniajcie Dekalog, nie tworząc własnej hierarchii wartości, nie mówcie, że wszystko jest względne itd. Jeśli chcemy być wierni Słudze Bożemu Janowi Pawłowi II, to nie podziwiajmy, ale żyjmy Jego nauką na co dzień, dopóki nie jest za późno!!!

Wieczór refleksji 2 kwietnia 2007 r. w kościele przy parafii św. Michała Arch. w Blachowni przygotowali:

Scenariusz, prezentacja multimedialna: Krzysztof Parkitny

Muzyka: Robert Gliński, Robert Ledwoń

Śpiew: Małgorzata Pilśniak, Krzysztof Drynda, Karol Ostalski

Recytatorzy:

Katarzyna Kwiatkowska

Piotr Maludziński

Dorota Napieraj

Angelika Myślikowska

Adrian Majchrzyk

Martyna Klekot

Sylwia Hreczańska

Iza Zeler

Akustyk: Karol Parkitny,

oraz Wolontariusze MDK w Blachowni

j.m

Jan Paweł II, Adhortacja apostolska, Christifideles laic, nr 5

Tamże

Tamże

(4) Jan Paweł II, Encyklika Evangelium vitae, nr 3

(5) II Polski Synod Plenarny (1991-1999), Misyjny adwent nowego tysiąclecia, s. 126

Wszystek nie umarł – cząstką pozostał w nas

Polski kalendarz przepleciony jest datami, które budzą wspomnienia, sięgając do pokładów ludzkiej pamięci. Kwiecień – jeszcze do niedawna miesiąc wolny od rocznicowych uniesień. Do niedawna, bo mija już drugi rok od rozstania z naszym wielkim rodakiem – papieżem Janem Pawłem II. Wtedy w godzinę śmierci też tu przyszliśmy. Z ludzkim bólem w sercach i modlitwą na ustach. Wtedy, w dzień pogrzebu, nasza świątynia pełna była przesłania miłości, które nam zostawił. I Miłosierdzie Boże było tak blisko i paciorki różańca nie doskwierały dłoniom. Byliśmy świadomi straty ale wierzyliśmy, że staniemy po stronie prawdy, o którą On walczył i wypełnimy zawierzenie , które w nas pokładał. Patroni tej wspólnoty, Królowa nasza i waleczny św. Michał Archanioł, zastygli w kamiennych figurach zdobiących ołtarz, spoglądali na tłum ludzi nie mogący się pomieścić w kościelnych murach. Minął rok i nadszedł znów drugi dzień kwietnia. Spotkaliśmy się w tamtą rocznicę już nie tak tłumnie ale przeżywaliśmy ten dzień nie mniej boleśnie jak chwile śmierci. Czas nie zatarł wspomnień. Ten czas wyostrzył perspektywę oceny pontyfikatu Jana Pawła II i jego znaczenie dla Polski i świata. Rok temu młodzież przygotowała modlitewną refleksję zanosząc do Boga dziękczynne różańcowe tajemnice i pieśni zawierzenia Ojcu Św. i jego nauce.

Dziś, gdy mija już kolejny, drugi rok od rozstania, znów się spotykamy w świątynnych murach by wrócić słowem i obrazem do lat, przez które Jan Paweł II był z nami. Jak co roku młodzież z pokolenia JP II pomaga nam w tym refleksyjnym skupieniu odnaleźć treści i wartości. Nowe twarze, gdyż wielu z Tych z przed roku, jedynie modlitwą może łączyć się z nasza wspólnotą, studiując lub poszukując w świecie miejsca na godny byt.

Otulony mrokiem kościół rozświetla pierwszy kadr filmowej migawki. Kilkanaście obrazów sumujących pontyfikat papieża Polaka. Zamyślona twarz pielgrzyma błogosławiącego przez okno wagonu kolejowego uciekający w dal tłum wiernych to ostatnia klatka i symbol.

Po chwili słyszymy poezję Karola Wojtyły , która choć trudna w swym literackim kształcie, kreśli pięknymi frazami nasze marzenia. Czy i my nie potrzebujemy bliskości Boga, czy nie próbujemy rozwiązać tajemnic tego świata, czy nie chcemy kochać i odczuwać dobroć drugiego człowieka w swoim życiu? Trudne strofy a jakże proste przesłanie.

Dramaturgia wydarzeń tężeje, bo oto słyszymy wspomnienie Ks. Kardynała Stanisława Dziwisza, okrywającego chustą , niby całunem śmierci, twarz swego Przyjaciela. Ekran rozświetlają znane nam zdjęcia. Jest też i to, z martwym ciałem Chrystusowego Namiestnika , złożonym pod rozpiętymi ramionami Ukrzyżowanego. Smutek. I znów strofy poezji ubarwione eklektycznym dźwiękiem gitary.

O jakże chętnie każdy z nas wziąłby cały ciężar człowieka,
Który bez laski białej obejmuje od razu przestrzeń!
Czy zdołasz nas nauczyć, ze są krzywdy inne prócz naszej?
Czy potrafisz przekonać, ze w ślepocie może być szczęście?

Przecież widzimy, dotykamy ten świat rękoma, które wciąż są puste. Chcemy naprawiać wielkie krzywdy a brak nam oczu na to co wokół nas. Kto poniesie takie wyzwania. Zawsze jest tak , że młode serca rwą się ku ideom. Jan Paweł II doskonale rozumiał, ze to właśnie oni budują ten kościół i ten świat. Świat przyszłych stuleci. Potrafił ich zjednoczyć i poprowadzić ścieżką ku dobru. Gdy nadeszła ostatnia godzina jego ziemskiego pielgrzymowania, też o nich pamiętał, drżącym głosem mówiąc ; „ szukałem was a teraz wy przyszliście do mnie”. Słowa te mocno zabrzmiały wypowiedziane u stóp ołtarza, podkreślone obrazami młodych ludzi, szczęśliwych ze spotkań z Ojcem Św. My, już dziś stateczni rodzice, tak samo wiwatowaliśmy na jasnogórskich błoniach , ze splecionymi rękoma śpiewając „Abba, Ojcze…” A dziś nasze dzieci z wielką wrażliwością wypowiadają : „ my, czujemy w głębi, że i tym razem nie możemy Go zawieść. Że przyszedł czas, by czerpać ze skarbca Jego mądrości, by być na miarę nadziei pokładanej w nas ”.

Sponad ławek dobiega szmer. Może to wyraz radości, ze jako rodzice nie zmarnowaliśmy swego powołania. A… może to skowyt pamięci rozdrapującej rany zamachu na Ojca Św. Białe płótno ekranu pokrywają zdjęcia ugodzonego kulami papieża. Strach, cierpienie , obawa. Tyle razy przeżywaliśmy te wspomnienia a wciąż są dla nas tak bolesne. Moce zła, które pchnęły człowieka do zadania śmierci Chrystusowemu namiestnikowi mają swe źródło w ludzkiej pysze. W jednej z papieskich homilii, której fragment usłyszeliśmy, Jan Paweł II powiedział o egoistycznej wolności absolutnej. Odartej ze wszystkich reguł i zasad. Wolności, która chcieć będzie unicestwić powołanie człowieka do Bożej miłości. Która będzie walczyć z orędownikami planu Bożego Miłosierdzia. Obrazy rozświetlające mrok kościoła przypomniały to tragiczne majowe popołudnie 1981 roku. Jeszcze głębiej wprowadził uczestników uroczystości w atmosferę tamtych wydarzeń naoczny ich świadek a dzisiaj gość naszego modlitewnego spotkania. Był nim senator Czesław Ryszka , który obok działalności parlamentarnej jest autorem wielu książek o tematyce religijnej oraz stałym felietonistą Katolickiego Tygodnika Diecezjalnego Niedziela. Pośród tytułów książek sygnowanych jego nazwiskiem, znajdziemy ciekawe pozycje poświęcone Klasztorowi Jasnogórskiemu i jego Patronce oraz publikacje związane z osobą i pontyfikatem Jana Pawła II. Pan Czesław Ryszka oddając do druku w roku 2003 już swoją szóstą,, poświęconą Ojcu Świętemu książkę, zatytułował ją „Jan Paweł II Wielki”, otwierając tym wielkim myślowym skrótem narodową dyskusję nad nieprzemijającymi wartościami pontyfikatu Karola Wojtyły .

Dziś stanął przed nami by podzielić się trwogą i boleścią jakiej doznał, niemalże towarzysząc Ojcu Św. w chwili zamachu. Śledząc przez lata dokumenty związane z tym wydarzeniem utwierdził się w przekonaniu, że zamach był dziełem spisku złych mocy, toczących zajadłą walkę o panowanie nad światem. Przypomniał o Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej, nawiązującej do tych wydarzeń oraz zawartej w niej obietnicy powrotu do katolicyzmu narodów Rosji. Padły słowa o zawierzeniu Matce Bożej, które zdominowało pontyfikat Jana Pawła II. Czesław Ryszka przybliżył nam, operując faktami, ciąg zdarzeń, których reżyserem mogła być tylko Matka Chrystusa. Dlatego też, Papież udał się do Fatimy dziękować za matczyną opiekę a swój przesiąknięty krwią papieski pas – znak ocalenia – złożył jako wotum u stóp Jasnogórskiej Pani. Usłyszeliśmy również od naszego gościa wiele szczegółów o ostatnich dniach życia papieża i jego nieustannej modlitwie . Kończąc, razem z Panem senatorem stanęliśmy do Jasnogórskiego Apelu, któremu przewodniczył Ks. proboszcz Andrzej Walaszczyk.

Pozostając w modlitewnej zadumie, dobiegły nas słowa Ojca Św. z homilii wygłoszonej w czasie narodowej pielgrzymki do ojczyzny w roku 2003. Usłyszeliśmy  : „Musicie być mocni…” mocą praw wiary i ewangelicznej miłości do Boga i człowieka. By czerpać tę moc właśnie kilka chwil wcześniej przyrzekaliśmy w Jasnogórskim Apelu : „jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam!” Niczym nasz Papież który, pod ikoną Czarnej Madonny zginał kolana i błagał o łaski modlitwą pasterza, strzegącego każdej zabłąkanej owieczki. On nas ciągle szukał i cierpliwie czekał. Czekał aż skruszeje lód naszej obojętności. Zawracał z dróg zła. Pokazywał jak żyć, by służyć drugiemu człowiekowi. Wielokroć zwracał się do młodzieży, by odrzuciła konsumpcjonizm i moralny relatywizm. Nauczał , jak usłyszeliśmy w kolejnym recytowanym fragmencie homilii, że podszepty złego ducha ogarniać nas będą zewsząd. Błagał, bądźmy czujni i wierni prawdzie jedynej. Bo gdy się zatracimy na ścieżkach życia, możemy nie odnaleźć drogi do domu Ojca.

Głęboka refleksja. A zaraz potem usłyszeliśmy elektryzujący modlitewny śpiew. W zadumaniu z dźwiękami muzyki popłynęły słowa :

Ty, który do morza prowadzisz swe rzeki,

Ty, który zmęczonym zamykasz powieki

Nachyl dziś – proszę – w stronę miłości

Moje serce, moje myśli, moje oczy

Miłość. Jakże często Jan Paweł II przypominał nam o niej. Chłonęliśmy treści encyklik, adhortacji i homilii mówiące o poszanowaniu praw i godności osoby ludzkiej, o darze macierzyństwa, nienaruszalności prawa do życia w każdym jego stadium, o roli kobiety we współczesnym świecie. W każdej z tych wypowiedzi w centrum uwagi był człowiek i jego relacja z Bogiem . Czasem trudne wyzwania, które bez daru miłości ponieść nie zdołalibyśmy.

Kiedy był z nami żył naszymi troskami. Cierpiał nasz ból. Modlił się za słabych i chorych, biednych i głodujących, zniewolonych, bezrobotnych i tych, którzy utracili wszelką nadzieję. Wsłuchaliśmy się w słowa jednej z tych gorących modlitw zaniesionych przed Boży Tron w niedzielne wrześniowe południe 1990 roku. To za nas jak najlepszy ojciec słał pod sklepienia nieba błaganie. Wierzył, tak jak i my, że modlitwa ta będzie wysłuchana, jeżeli my otworzymy nasze serca.

Teraz, gdy w wieczornej ciszy zegary zatrzymały swe wskazówki na godzinie 21.37, to my klęcząc rozpoczęliśmy żarliwą modlitwę . Nasz rodak, Sługa Boży, zapewne spogląda na ten świat z niebiańskich przestworzy. Słyszy nasze prośby i modlitwy zanoszone do Boga o beatyfikację. Wierzymy, że dalej jest z nami pomaga nam. Przecież przychodząc dziś tutaj dajemy dowód swej pamięci. Czy jednak wszystko zapamiętaliśmy ?

W czasie jednej z pierwszych pielgrzymek do ojczyzny Jan Paweł II pozostawił testament wiary w powołanie narodu polskiego do budowy nowego, sprawiedliwego społeczeństwa. W głębokiej ciszy dotarły do nas słowa mocne i piękne. „ Zanim stad odejdę, proszę Was abyście całe to dziedzictwo, któremu na imię Polska przyjęli z wiarą , nadzieją i miłością, taką jaką zaszczepia w nas Chrystus na Chrzcie Św.…. Proszę Was … „ Co możemy uczynić by ten testament móc wypełnić ? Słowa poruszyły sumienia, obudziły nadzieję. Dziś mogliśmy jeszcze wspólnotą modlitwy zanieść prośbę do Wszechmogącego Boga by nasz wielki rodak zasiadł wkrótce pośród błogosławionych i świętych kościoła katolickiego.

Wierni tradycji kwietniowych spotkań wspólnym śpiewem „Barki” , ulubionej oazowej piosenki Ojca Świętego, żegnaliśmy wspomnienia, kolejny raz postanawiając jak stać się lepszym człowiekiem.

Było nas znów trochę mniej niż przed rokiem. Ale my, którzy stanęliśmy tego wieczoru przy wielkopostnym krzyżu, w atmosferze refleksji nad pontyfikatem papieża – Polaka, nie przyszliśmy po to by manifestować naszą powierzchowną, ludową religijność. Nie przyszliśmy po to, by biernie uczestniczyć w spektaklu, rodem z zapomnianej szkolnej akademii. Przyszliśmy , by dokonać rachunku sumień, co w nas zostało z pontyfikatu Sługi Bożego Jana Pawła II . Chcemy zrozumieć, nie strojąc się w szaty jubileuszy, jak godnie żyć, by stanąć kiedyś tam, gdzie pasterz czaka już na swój lud. Źródłem wiedzy i mądrości jest nauka zmarłego papieża. Wieczorem tym chcieliśmy mu za nią podziękować i złożyć obietnicę wierności tym ideałom , które zamknął krótką dewizą „Totus Tuus”.

Share Button
Ten wpis został opublikowany w kategorii KKTA z euronet.net.pl, Starsze wpisy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz