Przed Świętami Wielkanocnymi informowałem o Ekstremalnych Drogach Krzyżowych, które jako projekt wybiegający nawet poza granice naszego kraju, był jak co roku skierowany do poszukujących głębszego przeżycia męki Golgoty i Tajemnicy Zmartwychwstania Chrystusa. Adresatem byli z reguły gotowi do wyrzeczeń i wysiłku generowanego wyczerpującą nocną wędrówką. Zachęcając do zachowania rygorów sanitarnych sugerowałem trasy, którymi przed laty podążaliśmy w zorganizowanych grupkach, a szczególnie te, prowadzące przez nasza miejscowość – Blachownię. Nie wspomniałem wówczas o stosunkowo nowej Trasie Św. Mikołaja, która mając swój początek w Truskolasach wiodła przez centrum Blachowni, gdzie przy naszym parafialnym kościele zlokalizowano VIII-mą stację. Taka organizacja tej EDK zachęciła kilka osób ze środowiska KKTA do uczestnictwa w tym przedsięwzięciu. Pokonali całą trasę, docierając w sobotni poranek na Jasną Górę.
Trasa Św. Huberta z początkiem w Kochcicach, cieszyła się w tym roku mniejszą frekwencją, gdyż wyruszyło na nią niespełna 20 osób. Choć uznana za jedną z trudniejszych w naszej okolicy, oferowała niezwykłe przeżycia, związane z samotną wędrówką przez leśne ostępy, rozświetlone jedynie srebrzystą poświatą księżyca.
Oprócz projektu EDK, z przyjemnością informuję o autorskim pomyśle naszego kolegi Krzysztofa Arabasa, który często ze swoimi śmiałymi i ciekawymi propozycjami gości na tych łamach. Krzara podjął się w Wielki Piątek przejechania na rowerze od świtu do zmroku pętli w okolicach Częstochowy, wyznaczonej przez miejscowe kalwarie, usytuowane poza wnętrzami obiektów sakralnych. Porządek jego trasy wyznaczały przystanki przy kolejnych Stacjach Drogi Krzyżowej, w kolejnych kalwariach, czyli dotarcie do 14 kalwarii, w różnych miejscach. Przemierzając w ten sposób swoją Ekstremalną, Rowerową Drogę Krzyżową pokonał łącznie 234 kilometry, o czym można więcej się dowiedzieć i obejrzeć dokumentację fotograficzną przeglądając profil Krzysztofa na blogu rowerowym Bikestats, Facebuku, a także obejrzeć montaż filmowy na Youtube. Podziwiamy za pomysł, wytrwałość i dziękujemy za zaproszenie na kolejne lata, choć w takim wydaniu, nie wiem kto dałby radę. Może skromnie potowarzyszylibyśmy Ci na jakimś nieodległym od nas fragmencie ?