Dziękczynną mszą św. odprawioną przez arcybiskupa Stanisława Nowaka zakończono w sobotni wieczór 20 marca cykl uroczystości związanych ze stuleciem istnienia parafii św. Michała Archanioła w Blachowni. Po nabożeństwie na kościelnym balkonie została otwarta wystawa fotografii i pamiątek związanych z jubileuszem. Fotograficzna relacja z tych wydarzeń jest dostępna w galerii, a informacje o dziejach parafii, wydarzeniach i postaciach z nią związanych – we wpisie „czytaj dalej”
Autorzy wystawy : Krzysztof Parkitny i Jerzy Walaszczyk składają serdeczne podziękowania osobom, które udostępniły fotografie ze swoich prywatnych zbiorów i pomogły w przygotowaniu tego przedsięwzięcia. Wśród nich znaleźli się :
Władysław Nowak, Barbara Matyjaszczyk, Mariusz Konieczny, Emilia Kitlińska, Kazimierz Wypchlak, Tadeusz Gębuś, Janina Cichoń, Ewa Szczerba, Zenobia Tabaka, Maria Konieczna, Zofia Depta, Bolesława Krawczyk, Anna Parkitna, Jadwiga Nowak, Andrzej Gębuś, Janina Świercz, Zdzisława Kandora, Julianna Kopacz, Halina Ujma, Krystyna Warzecha, Urszula Żurek, Małgorzata Bogobowicz, Henryka Wypchlak, Olga Stawska, Irena Zawada, Bogdan Kowalik, Jolanta Mleczko, Mieczysław Szkoda, Piotr Tuczapski, Andrzej Waloszczyk.
Jubileusz 100-lecia powstania Parafii p.w. św. Michała Archanioła w Blachowni – retrospekcja historyczna
Powstanie parafii
To tutaj, sakrament chrztu otwiera bramy życia. Tutaj żegnamy bliskich, gdy się domykają. Do stóp ołtarza niesiemy smutki i radości. Prosimy i dziękujemy. Kościół – miejsce święte i pospolite zarazem, bo czeka na dla każdego z nas. W szarą i uroczystą godzinę. Tutaj, przed Bogiem, bez znaczenia jest ludzka majętność, wiedza, powodzenie. Dlatego wchodzimy ufnie w cień świątynnej nawy, jak do domu pełnego rodzinnego ciepła. Ta intuicja, kreowana pragnieniem duszy nie myli. Oto – jesteśmy w Domu, a wokół wielka parafialna rodzina. Z pokolenia, na pokolenie. Ileż twarzy przemknęło przez kościelną kruchtę. Ileż zdarzeń zaistniało w ciągu stu lat trwania naszej Wspólnoty. Zapisały się w pamięci, notatkach i przekazach. Oto ich fragmenty, zebrane w monograficznej pracy ks. Pawła Kulasiewicza, poświęconej dziejom naszej parafii.
Gdy jej jeszcze nie było, a na terenie dzisiejszej gminy Blachownia zamieszkiwało ledwie kilkadziesiąt rodzin, obowiązki duszpasterskie nad tą garstką mieszkańców sprawowała aż do roku 1866 częstochowska parafia św. Zygmunta. Rozwój kuźnicy, a później miejscowej huty spowodował wzrost liczebności mieszkańców osady i potrzebę stworzenia silniejszych więzi religijnych. Pierwszym krokiem było przyłączenie tych terenów do nieodległej parafii w Konopiskach, a na przełomie XIX i XX wieku zrodziła się inicjatywa usamodzielnienia kościelnej administracji. Nie było to zadanie łatwe zarówno od strony materialnej jak i duchowej. Huta zwiększająca z roku na rok zatrudnienie wymuszała napływ nowych mieszkańców z odległych miejsc zaboru rosyjskiego oraz ziem Niemieckiej Rzeszy. Była to mieszanina ludzi różnych wyznań, życiowych doświadczeń i odmiennych oczekiwań. Generalnie, wśród ówczesnych mieszkańców Blachowni widoczny był ogromny upadek moralny i zaniedbanie praktyk religijnych. Nie bez znaczenia pozostawało oddalenie osady od kościoła w Konopiskach. By mogła powstać parafia, musiano co najmniej wybudować kaplicę mszalną i wyposażyć ją w sprzęty liturgiczne, przygotować miejsce na cmentarz i stworzyć warunki do utrzymania proboszcza. Już w drugiej połowie XIX wieku miejscowy gospodarz Wincenty Mszyca ofiarował grunt pod budowę kościoła, jednak tej inwestycji nie podjęto, a darowana połać ziemi stała się miejscem lokalizacji cmentarza grzebalnego. Po kilkunastu latach wcześniejsze zamierzenia poczęły się materializować. Nauczyciel szkoły fabrycznej Marcin Olczak, wspierany przez blisko 1 000 robotników i drugie tyle gospodarzy uzyskał w 1907 roku od biskupa Stanisława Zdzitowieckiego zgodę na urządzenie tymczasowej kaplicy w przyfabrycznej sali szkolnej. Odtąd w każdą niedzielę można było w tej kaplicy uczestniczyć we mszy świętej. W jej przygotowanie aktywnie włączyła się miejscowa ludność. Niezbędne pieniądze ofiarowały dziewczęta pracujące w hucie oraz członkowie kół Żywego Różańca. Właściciele sklepu – małżeństwo Kiser ufundowali srebrny kielich mszalny, a z ofiar mieszkańców zakupiono ornaty, alby, kapy i komże. Wkrótce spełniło się kolejne marzenie, gdy w 1908 roku na placu podarowanym przez księcia Michała Romanowa, właściciela dóbr blachowieńskich i zarazem brata cara Mikołaja II, stanął drewniany kościółek, kryjący w swym wnętrzu aż trzy ołtarze. Wielu z nas pamięta jeszcze tę budowlę, gdyż przez lata służyła jako sala teatralna, biblioteka, miejsce katechizacji młodzieży i mieszkanie organisty . Odtąd oczekiwania na własną, samodzielną parafię, stały się gorętsze. Nie mógł pozostać obojętny tym prośbom biskup Zdzitowiecki, który ostatecznie erygował z dniem 20 marca 1910 roku parafię pod wezwaniem św. Michała Archanioła w Blachowni, czyniąc jej administratorem ks. Antoniego Zmysłowskiego. Do nowej parafii, oprócz samej Blachowni weszły Błaszczyki, Brzózka, Gać, Malice, Ostrowy, Pietrzaki i Wyrazów. 27 sierpnia 1910 roku przyłączono Cisie, a w marcu 1912 – Herby. Z dniem powołania nasza parafia należała w kościelnym porządku administracyjnym do Diecezji Włocławskiej i do Dekanatu Częstochowskiego. Pierwszą troską nowego duszpasterza była spłata długu zaciągniętego przez komitet urządzający i budowa ogrodzenia cmentarza. Później trzeba było rozpocząć starania o wzniesienie murowanego kościoła.
Budowa kościoła
Niemal najważniejszym dobrem materialnym człowieka jest dom, wokół którego ogniskuje się rodzinny byt. Dla społeczności tworzącej parafię takim miejscem jest kościół. Świątynia, w której mogą się gromadzić i stanąć w modlitwie przed boskim obliczem. Tutaj jest tabernakulum z Ciałem Chrystusa i kapłan z darami świętych sakramentów niezbędnych do wzrastania w wierze. Nasi przodkowie zapragnęli tego dobra, bo stary kościółek nie był w stanie sprostać potrzebom coraz liczniejszej parafii. Jednak sytuacja ekonomiczna drugiego dziesięciolecia dwudziestego wieku i niepewność wojennego czasu nie sprzyjały tym zamierzeniom. Mimo przeciwności, dzięki aktywności ówczesnego proboszcza, ks. Mariana Kubowicza oraz ofiarności osób świeckich i wydatnej pomocy zarządu miejscowej huty, w roku 1922 powołano komitet budowy nowego kościoła i rozpoczęto przygotowania tej znaczącej dla naszej społeczności inwestycji. Warto przypomnieć ludzi, którzy z sercem zaangażowali się w to przedsięwzięcie. Obok księdza Kubowicza w zarządzie Komitetu zasiadali dyrektor „Huty Blachownia” inż. Konrad Kułakowski, nadleśniczy Witold Małyszewicz, lokalny kupiec Kazimierz Kiser oraz fabryczny księgowy Józef Kubicki. Wbrew sceptycyzmowi niedowiarków, jak pisze w swej pracy ks. Paweł Kulasiewicz, już późną jesienią 1924 roku wzniesiono kościelne mury, a przed jego końcem świeżą więźbę dachu pokryto widoczną do dzisiaj rzymską dachówką. Zobowiązania kredytowe nieco osłabiły tempo prac w kolejnych dwóch latach, ale w połowie roku 1927 budowla mogła już spełniać swe podstawowe funkcje sakralne. Nie czekając na finalizację prac wykończeniowych, 4-tego września tegoż roku biskup Teodor Kubina dokonał konsekracji nowej świątyni. W kronice parafialnej zapisano o wielkiej randze tej uroczystości, którą zakończono udzieleniem sakramentu bierzmowania blisko 1 000 naszym rodakom. Po konsekracji, w miarę pozyskiwanych pieniędzy zrealizowano kolejne prace. I tak położono instalację elektryczną, wykonano ławki dla wiernych, i wyposażono świątynię w organy – rok 1936, oraz w nowy główny ołtarz, który ostatecznie zmontowano w drugiej połowie 1946 roku. W rok później ułożono terakotową posadzkę i zabezpieczono ściany lastrykowa lamperią. Ambonę, która do dziś wznosi się ponad naszymi głowami poświecono w 1954 roku a chrzcielnicę w dwa lata później. Już z tych skrótowych informacji można zauważyć, że proces budowy kościoła nie był dziełem łatwym i trwał ponad 50 lat – od 1912 do 1964 roku. Właśnie w roku 1964, w dniu 30 sierpnia, biskup Stefan Bareła poświęcił dwa dzwony, którym nadano imiona Maryja i Józef. To wydarzenie symbolicznie zamyka etap budowy i wyposażania świątyni, który był czasem trudnym ze względu na lata wojen, a później, po roku 1945 – wrogości administracji państwowej wobec wiary i kościoła.
Proboszczowie
Poznaliśmy w tych wspomnieniach szlachetne postawy naszych przodków, historię powstania świątyni, ale byłaby ta retrospekcja ułomną, gdyby nie przywołać kapłanów, którzy przewodzili parafialnej wspólnocie. Biografie i kalendarium pozostawmy historykom. Dla nas niech w sercach zagoszczą wspomnienia dobrych gospodarzy i siewców wiary. Pierwsi proboszczowie : ks. Antoni Zmysłowski i ks. Marian Kubowicz stworzyli nam materialne i duchowe podwaliny, organizując struktury parafii, a walcząc o moralny ład ówczesnego społeczeństwa przynieśli na blachowieńska ziemię ewangeliczne kanony miłości Boga i bliźniego. Duszpasterska praca nie była tutaj łatwą posługą zarówno dla nich, jak i dla kolejnego proboszcza – ks. Bolesława Stradowskiego, z którego inicjatywy w 1936 roku zainstalowano nowoczesne na owe czasy organy. Wkrótce potem przyszedł czas pożogi wojennej, której konsekwencje mocno zaważyły na losach ks. Stradowskiego i kolejnego, bo powołanego na proboszcza w roku 1938 ks dr. Bogumiła Kasprzaka. Nie dane mu było w latach hitlerowskiej okupacji sprawować tego urzędu. Tropiony i przesłuchiwany przez Gestapo, dzięki ostrzeżeniu katolickiego żandarma uniknął w 1941 roku aresztowania, ale do końca wojny musiał się ukrywać. Dzięki temu nie podzielił tragicznego losu proboszcza Stradowskiego, którego hitlerowcy oprawcy zamordowali na parafii w Czastarach, dokąd trafił po przeniesieniu z Blachowni. W zastępstwie ks. Bogumiła Kasprzaka parafią administrował ks. Marceli Dewódzki, ale i ten kapłan przeżywał trudne i niebezpieczne chwile za to, że w tych mrocznych czasach zniewolenia pozostał wierny powołaniu i identyfikował się ze swoim ludem. Być na Bożej Służbie i równocześnie pozostać jednym z nas, którzy w kapłanie upatrujemy moralnego wzoru i przewodnika, to trudne życiowe wyzwanie, które dzięki Bożej Opatrzności nie było obce naszym proboszczom i przyniosło dobre owoce ich posługi. Oni żyli pośród nas, nie stroniąc od pospolitości swego ludu, często dzieląc się z parafianami jak z przyjaciółmi, swymi rozterkami i radością. Tak otwartym i serdecznym człowiekiem był posługujący w trudnych latach 50-tych ks. proboszcz Marian Brylski. Pozostawił po sobie trwały ślad wznosząc obecny budynek plebanii, porządkując i powiększając cmentarz, upiększając wnętrze świątyni. Podejmował te zadania mimo słabego zdrowia, którego tutaj właśnie mu zabrakło, gdy w 1962 r Pan odwołał go niemal na naszych oczach do siebie. Jakim był człowiekiem niech świadczy list, który wysłał do swych parafian, gdy usilnie nakłaniany, zdecydował się wyjechać na kilkunastodniowy wypoczynek, by podreperować wątłe zdrowie. Oto jego fragmenty.
Kochane Moje „Dzieciska”!
Jak wiecie z wielką niechęcią wyjeżdżałem z Blachowni. Do Herb Starych przyjechałem pociągiem ale do Nowych musiałem „leź” pieszo i w dodatku dźwigać „kłamoki”. Do Krakowa i do gór szedł pociąg dopiero o 3 rano, więc wybrałem morze, bo do Gdyni pociąg odchodzi z Herb o 22:30.
Do Gdyni prawie całą drogę trzeba było stać, tylko czasem usiadłem sobie na swojej walizce, którą porządnie uszkodziłem i nie wiem czy co z niej jeszcze będzie.
W Jastarni byłem o godz. 5 po południu. Poszedłem do swoich znajomych rybaków, gdzie sobie zamówiłem mieszkanie. Z radością mnie powitali, ryb, szprotów i śledzi na stół nakładli i jeść kazali. Objadłem się tego, bo to u nas „rarytas”. Spałem całą noc i obudziłem się dopiero o 7 rano. Poszedłem do Kościółka, odprawiłem Mszę Św. i jazda nad morze.
Jest tu wesoło, ale mnie smutno, bo nie znam nikogo, tylko tych starych rybaków, u których mieszkam. Będę tu do 25, a później jadę na 2 lub 3 dni do Poznania i gdzieś około 28 wracam do „chałupy” do Blachowni.
A wy jak się bawicie? Do kościoła macie mi chodzić i módlcie się aby mnie fale morskie i jakie „flądry” nie pochłonęły, nie pożarły.
Proszę ubrać ładnie ołtarz w kaplicy. Pieniądze na to niech da pan Korbel.
Z nad polskiego morza przesyłam moc szczerych pozdrowień dla Marysi, Danusi, Zosi, Czesi, Haliny …… i „sztywniaka” Józia N.
Proszę napisać choć kilka słów co nowego słychać w Blachowni i na plebani.
Szczerze Wam oddany
Ks. M. Brylski
Jastarnia dnia 9.VII.1954
Wystawa jubileuszowa
Wspomnienia stają się coraz bliższe naszym czasom. W roku 1962 żegnaliśmy księdza Brylskiego i powitaliśmy jako kolejnego proboszcza ks. Władysława Maciąga, który przez 8 lat administrował parafią, przekazując ją kolejnemu proboszczowi – ks. Franciszkowi Pudełko. Ksiądz Pudełko zabiegał o godne utrzymanie obiektów sakralnych, odnawiając, remontując i wyposażając kościół. Pozostawił po sobie instalację nagłośnieniową, nowe ławki, konfesjonały, wymienił oświetlenie. Mimo niechęci władz w 1979 roku przygotował parafię do uroczystości Nawiedzenia Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej i Misji Świętych – poprzedzających to wydarzenie. Idąc dalej potokiem wspomnień docieramy do końca 1989 roku, gdy blachowieńskie probostwo obejmuję i trwa na tym urzędzie obecnie ks. prałat Andrzej Walaszczyk. Dzięki jego owocnemu włodarzowaniu możemy dzisiaj radować się jubileuszem parafialnej wspólnoty. Przez te 100 lat w pamięci naszej i naszych przodków zagościło jeszcze wiele nie przywołanych dotąd nazwisk i twarzy tych , którym dziś powinniśmy dziękować za trud i poświęcenie. Byłaby to cała rzesza wikarych, począwszy od ks. Mariana Krzyżanowskiego, organistów, kościelnych, osób przygotowujących asystę procesyjną, członków rad parafialnych, organizacji i stowarzyszeń działających przez lata w obrębie parafii, ofiarodawców i dobrodziejów. Od 1961 roku są z nami siostry zakonne ze Zgromadzenia Najświętszej Rodziny z Nazaretu, których wysiłki szczególnie z pracy z dziećmi i dbałość o wystrój świątyni zapamiętaliśmy. Powinniśmy zadbać, by choć część z nich nie pozostała anonimowa a ich świadectwo ocalić od zapomnienia. Ten zamysł sprowokował Krzysztofa Parkitnego i Jerzego Walaszczyka do zebrania starych fotografii i dokumentów związanych z jubileuszem, by po odpowiednim ich wyborze i przygotowaniu, zaprezentować zbiór fotogramów mieszkańcom Blachowni, w formie ogólnodostępnej wystawy. Dzięki życzliwości ks. proboszcza Andrzeja Walaszczyka, wystawa została zainstalowana na południowym balkonie kościoła parafialnego, którego dzieje również dokumentuje. Autorzy zapraszają do jej odwiedzania przed i po każdej mszy św.. Pośród wielu postaci o nazwiskach zapisanych w historii naszej parafialnej społeczności, można będzie znaleźć nawet siebie samych, na zdjęciach sprzed kilku dziesiątków lat. Wielu odnajdzie rodziców, dziadków, krewnych a przede wszystkich tych, którym wciąż coś zawdzięczamy. By o nich nie zapomnieć, autorzy odkryli zakurzone karty historii, licząc na naszą pamięć. O tych, którzy są pośród nas, a przede wszystkim o tych, którzy już odeszli.
Krzysztof Parkitny.
Wątek historyczny opracowano na podstawie pracy magisterskiej autorstwa ks. Pawła Kulasiewicza, pt.: „Dzieje miejscowości i parafii Blachownia do 1992 roku”