Rowerem w Bory Stobrawskie – 23.08.2015 r

Ludowa mądrość podpowiada, że czasem dopiero za trzecim razem możne się udać i rzeczywiście to porzekadło się sprawdziło. Warto było czekać, odkładając wyjazd aż przez cztery tygodnie, by móc trafić na sprzyjającą pogodę i okoliczności, pozwalające na czerpanie pełnej satysfakcji z wycieczki. Sam przejazd długiej pętli daje poczucie spełnienia, ale przecież nie jest jedyną wartością dla tak pomyślanego relaksu. Nie mniej ważnym uzupełnieniem jest poznawanie historii, spotkania z niebanalnymi ludźmi i przyrodą, która buduje nastrój i maluje krajobrazy. Wszystkie te elementy obficie nam towarzyszyły. Zabytki Bąkowa i ciekawa architektura Kluczborka, były zapowiedzią niezwykłego spotkania z dziejami dawnej, książęcej posiadłości administrującej wielką połacią Borów Stobrawskich – miejscowością Pokój. Osiemnastowieczna arkadia, oaza spokoju i letniego wypoczynku Karola Wurttemberskiego, nazwana Carlsruhe, zapoczątkowała niebanalne dzieje tego miejsca. Wjeżdżamy w niedzielne przedpołudnie w opustoszałą miejscowość, mając jedynie nadzieję, że choć rzucimy okiem na ciekawe bryły kościołów i pomniki przyrody. Zaskoczenie spotyka nas pod osiemnastowiecznym kościołem ewangelickim, gdzie kustosz wystawy prezentowanej w Domu Parafialnym „Kobiety Pokoju” – Elżbieta Gosławska, zaprasza do odwiedzenia prezentacji. Kolejne dwie godziny, to niezwykle interesująca podróż w nieodległą historię tego miejsca, z którą były splecione dzieje wybitnych postaci rodziny Wurttembergów, skoligaconych z monarszymi rodami ówczesnej Europy. Historyczna wędrówka z przestrzeni wystawowej doprowadziła do pięknie utrzymanego protestanckiego kościoła, pełniącego prócz funkcji sakralnych rolę sali koncertowej i cmentarza – miejsca pochówków właścicieli Carlsruhe. Serdecznie dziękujemy Pani Elżbiecie za poświęcony czas i umożliwienie dotarcia do tak ciekawych miejsc, oraz za przekazane materiały, dzięki którym zainspirujemy naszych przyjaciół do odwiedzenia gminy Pokój, pewnie w liczniejszym gronie. Wracając przez Olesno pokonaliśmy, zamykając pętlę w Blachowni, ponad 203 km. Nie wszyscy, bo Kamil dołożył na drogę do domu  dodatkowe 16, Piotr – 25 a Jacek ponad 50. Pokonaną trasę (do Blachowni) można zanalizować  tutaj
Zapraszam również do galerii fotografii, która stanowi swoiste obrazkowe opisanie napotkanych ciekawostek, oraz na autorski blog Jacka, gdzie dzieli się wrażeniami z rajdu.

bory_stob_2015_min

Opublikowano Sport i turystyka | Komentowanie nie jest możliwe

Spacer na najwyższy szczyt Tatr Zachodnich – 01.08.2015 r.

Korzystając z zaproszenia na kolejny tatrzański spacer, poznaliśmy podejście na najwyższy szczyt Tatr Zachodnich – Bystrą (2 248 m n.p.m.) . Początek i koniec wycieczki miał miejsce w słowackiej osadzie Podbanske. Zastaliśmy tam bardzo sprzyjające warunki do wędrówki, więc można było podjąć decyzję o zmierzeniu się z pętlą  o długości trasy ok 22,5 km, rozpoczynając ją spacer fragmentem Magistrali Tatrzańskiej w kierunku zachodnim (szlak czerwony), by później żółtym kontynuować wspinaczkę na Bystrą , z której nieznakowaną ścieżką dopuszczoną dla ruchu turystycznego zejść na Błyszcz, skąd czerwonym na Pyszniańską Przełęcz. Z Przełęczy zejście prowadziło Kamienistą Doliną za niebieskim szlakiem, aż do parkingu i zarazem punktu wyjścia (mapa tutaj  lub tutaj). Suma podejść wyniosła 1 558 m, a profil tej drogi można zanalizować tutaj. Raporty zapisane przez urządzenie nawigujące są dostępne tutaj lub tutaj.

Kolejny raz utwierdziliśmy się w przekonaniu, że Tatry Słowackie różnią się od znanych nam Tatr ze szlaków po naszej stronie granicy. Doliny są rozleglejsze, pełne pięknie kwitnących roślin zarastających szlaki, na których rzadko można spotkać turystów. Tworzy to atrakcyjny krajobraz nieskażonej cywilizacją przyrody. Dlatego warto wybrać się również i w te zakątki Tatr, tak inne od okolic Giewontu, czy Morskiego Oka, choć i tamte są piękne. Klimat wycieczki został zarejestrowany na prezentowanych w autorskich galeriach fotografiach, do obejrzenia których zapraszam.

bystra_blyst_min

Czytaj dalej

Opublikowano Sport i turystyka | Komentowanie nie jest możliwe

Mini Orbita 2015

W ubiegłych latach informowałem na blogu KKTA o corocznej dobowej imprezie rowerowej, skierowanej do najwytrwalszych pasjonatów tego sportu. Obserwowaliśmy z zadowoleniem rosnącą popularność Orbit, profesjonalizm organizatora oraz rozrastającą się rzeszę sponsorów. Nic jednak by się nie działo, gdyby nie rowerowa pasja, zmysł organizacyjny i wysiłek, jaki każdego roku w przygotowanie tego przedsięwzięcia wkłada pomysłodawca -Krzysztof „Krzara” Arabas. Jesteśmy pełni podziwu i kibicujemy Krzysztofowi. Każdego roku gorąco nas zapraszał do udziału w sponsorowanej grupie uczestników. Tak się jednak złożyło, że jedynie Teresa i Jarek reprezentowali z powodzeniem nasze klubowe barwy. W tym roku na „orbitowanie” złożył się wielokrotny przejazd pętlą o długości 100 km wokół Częstochowy (mapa tutaj), a co bardziej prowokujące – trasa prowadziła przez Blachownię. Więc tym razem, w ślad za przyjemnością przejażdżki w doborowym towarzystwie i dla uznania wartości, jakie niesie ta prestiżowa dla lokalnej, rowerowej społeczności impreza, włączyliśmy się do grona uczestników, pokonując jedną pętlę. Dziękujemy w ten sposób Krzysztofowi za serdeczne zaproszenie, które do nas skierował.

Drodzy przyjaciele z KKTA

Jak to mówią „lepiej późno niż wcale”. Przesyłam Wam wiadomość o tegorocznej Częstochowskiej Orbicie Rowerowej, która rusza już w najbliższy sobotni wieczór z Kamyka k/Częstochowy. Nazwałem ją skromnie Mini Orbitą z racji najmniejszego, kilkunastokilometrowego promienia okrążania Częstochowy. Poprowadzona jest drogami asfaltowymi, a jej obwód wynosi 100 km. Tak jak poprzednie sześć edycji orbit nie są to zawody, ale impreza, na której rowerzyści ustanawiają swoje dobowe życiówki. Każdy sam decyduje ile i które z pięciu kółeczek kręci. Można więc przymierzyć się nawet do pięćsetki, byle wykręcić ją w dobę od 19 w sobotę do 19 w niedzielę. Dzięki przychylności sponsorów i moim przyjaciołom nie pobieram wpisowego. W tym roku zapisało się 76 chętnych do wspólnego orbitowania. Orbita zahacza o Blachownię więc może skuszę któregoś z Was na choćby jedno kółeczko. Gdy będziecie przejeżdżać przez Kamyk proszę wpadnijcie do naszego biura Orbity na Folwarku. Nie pogardźcie naszą kawą czy herbatą. Miło by mi było gdyby i Wam i nam sprawiło to trochę radości.

Z rowerowym pozdrowieniem
krzara

Wyruszyliśmy z parkingu pod budynkiem OSiR-u w niedzielę, 26 lipca o godzinie 10.00, kierując się zgodnie ze schematem mapy Mini Orbity w stronę Kłobucka, pokonując trasę spokojniej od sponsorowanej, elitarnej grupy, ale z nie mniejszą radością, tym bardziej, że nasze uczestnictwo zostało oficjalnie odnotowane.  Więcej informacji, wraz z  podsumowaniom imprezy i wrażeniami uczestników można przeczytać,  Częstochowskim Forum Rowerowym.

mini_orbita_2015_minNasz skromny, tegoroczny udział, został udokumentowany galerią zdjęć autorstwa W. Strąka.

mini_orbita_2015_1_min

Opublikowano Informacja, Sport i turystyka | Komentowanie nie jest możliwe

Spacer na kraniec Tatr z Przełęczy Huciańskiej do Zwierowki – 04.07.2015 r.

Pierwszą, lipcową sobotę spędziliśmy aktywnie, wędrując już po raz trzeci szlakami słowackich Tatr Zachodnich. Opisy z poprzednich wyjazdów można znaleźć w postach z 2013 i 2012 roku. Warto do nich wrócić i porównać zapisane w pamięci i na zdjęciach wrażenia.  Szukając w tym rejonie miejsc jeszcze przez nie odwiedzanych (link do mapy), wybraliśmy tym razem przejście z Przełęczy Huciańskiej czerwonym szlakiem przez Białą Skałę, Siwy Wierch na Brestową, skąd za niebieskimi znakami doszlismy do schroniska Zverovka. Trasa liczyła ok 14,5 km, na co składało się 7,3 km podejść (w pionie 1 327 metrów) oraz 6,9 km zejść (w pionie 1 206 metrów)  – profil tutaj. Mapowy czas przejścia wynoszący ok 7 godzin został dość znacznie przekroczony za sprawą częstych postojów, które przy pięknej słonecznej pogodzie, pozwalały na podziwianie tatrzańskich krajobrazów. Trasę tę można podejrzeć również na tej mapie. W trakcie spaceru pojawiły się warianty zejścia z Przełęczy Palenica do Zuberca, oraz w drugą stronę – na krótką retrospekcję do Doliny Bobrowieckiej (raport tutaj). Innym pomysłem wydłużającym przejści, było dotarcie z Brestowej na Salatyński Wierch. Choć był zamiar realizacji takiej wycieczki już w zeszłym roku, plany te zniweczyła wichura, blokując wiatrołomami w Tatrach Zachodnich wiele szlaków. Ten, którym rozpoczęliśmy wspinaczkę, został otwarty dla ruchu turystycznego niedawno, jako ostatni, a ślady ubiegłorocznej nawałnicy i efekty prowadzonych prac, były doskonale widoczne. Pierwszy, nieciekawy leśny odcinek trasy, został wynagrodzony już na progu górnego regla pięknymi widokami masywu Siwego Wierchu.  Jego malowniczość tworzą wyrastające ze zboczy w wyższych partiach skalne twory, przypominające klimat włoskich Dolomitów lub krajobraz Skalnego Mesta. Zaś odległe pejzaże tatrzańskich turni, towarzyszyły nam na zejściu z Brestowej. Po drodze nie było możliwości na odpoczynek i posiłek w schronisku, które napotkaliśmy dopiero na końcu spaceru – Chata Zverovka, ale przy tak pięknej pogodzie, nie stanowiło to żadnego problemu. Osobom, które chciałyby odwiedzić ten rejon Tatr, można rekomendować również wyjście na szlaki okrężne spod Zverowki, prowadzące Doliną Rohacką lub na grań okalających ją szczytów. Informacje o stanie szlaków w Słowackich Tatrach należy śledzić na stronie internetowej tamtejszej Górskiej Służby Ratunkowej. Zdjęcia z wycieczki zamieszczone w autorskich galeriach, są linkowane pod obrazkiem poniżej.

siwy_wierch_2015_min Czytaj dalej

Opublikowano Sport i turystyka | Komentowanie nie jest możliwe