Pielgrzymka do Sanktuarium Matki Bożej w Czernej

Relacje z pielgrzymki

W dniach 30 IV – 2 V odbyła się rowerowa pielgrzymka z Blachowni do sanktuarium Matki Bożej Szkaplerznej w miejscowości Czerna. Cała trasa liczyła ok. 180 km, z czego dużą część drogi stanowiły rowerowe i piesze szlaki Jury Krakowsko-Częstochowskiej.

Wyjazd rozpoczął się z jednodniowym opóźnieniem na skutek kiepskiej pogody, która swoimi kaprysami „prześladowała” nas aż do ostatniego dnia.

Pod osłoną zachmurzonego nieba 5-osobowa grupa po niedzielnej Mszy św. wyjechała z Blachowni o godz.11.00. Początkowo trasa przebiegała bardzo szybko, gdyż prowadziła drogami asfaltowymi. Jednak za miejscowością Poraj (po 25 km) rozpoczęła się podróż leśnymi, silnie zapiaszczonymi duktami. Wszyscy jednak raźnie podążali naprzód pod hasłem „moc w słabości się doskonali”. Po południu upragniony odpoczynek w Niegowej, dzięki gościnie Oazy Rodzin z diecezji sosnowieckiej, która to poczęstowała nas gorącym rosołem i ciepłą herbatą. Mimo późnej godziny wyruszamy w dalszą drogę (mamy przecież spore opóźnienie z powodu porannych opadów). Po kilku kilometrach robimy niefortunne kółeczko i ponownie „lądujemy” w Niegowej. Podejmujemy decyzję, że tego dnia będziemy jechać tylko asfaltem. Maksymalnie oszczędzając czas docieramy do Skarżyc. Jednak majowe weekendy to fatalna pora na szukanie nieplanowanego noclegu późnym wieczorem. Sytuacja zmusza nas do dalszej podróży. Resztkami sił, wypytując w każdym możliwym miejscu po drodze o kwaterę, docieramy 5 km przed Ogrodzieniec na fermę strusią. Tam pozostajemy do rana dzięki życzliwości gospodarza i choć warunki są dość ekstremalne, każdy jest zadowolony z tej swoistego rodzaju atrakcji turystycznej.

Rano po zwiedzeniu farmy, sfotografowaniu strusi i obejrzeniu wyrobów z ich skór, obdarowani piórami, w towarzystwie delikatnego deszczyku podążamy w obranym kierunku.

Szybko decydujemy się na odpoczynek i na ciepłą herbatkę w Podzamczu. Następnie mijając serię wapiennych zamków kierujemy się bocznymi asfaltowymi drogami w stronę Olkusza. Tam dzięki uprzejmości miejscowego księdza zapewniamy sobie nocleg w sanktuarium. Po obejrzeniu pięknego kościoła udajemy się na nietypowy obiad – pizze. Im bliżej Czernej tym okolica staje się coraz piękniejsza i jej uroku nie jest w stanie popsuć nawet kilkakrotnie padający przelotny deszczyk. Mijając strome i wykańczające podjazdy oraz piękne dolinki dostrzegany napis „Sanktuarium MB Szkaplerznej”. Tutaj szybko zostajemy rozpoznani jako pielgrzymi z Blachowni. Po przywitaniu się z Matką Bożą i rozpakowaniu bagaży wszyscy udajemy się na nabożeństwo majowe i wieczorną Mszę św. Zapowiada się, że kolejny plan naszego dnia zakończy się fiaskiem, lecz obfity deszcz nagle na wieczór ustaje i udaję się zrobić pyszną kolację na grillu. Posileni, z wiarą podążamy na Apel Jasnogórski oraz zasłonięcie obrazu Matki Bożej Szkaplerznej.

Rano nareszcie poprawa pogody. Umocnieni poranną Eucharystią udajemy się na śniadanie, a następnie odprawiamy Drogę Krzyżową (położoną pośród lasu).W tym dniu udało się nam również zwiedzić bogate w eksponaty karmelitańskie muzeum.

Chętni mogą teraz poprosić o nałożenie szkaplerza, wyspowiadać się, zakupić pamiątki, czy też udać się do sklepu.

Czas myśleć o drodze powrotnej tak, aby zdążyć na uroczystość odpustową w rodzinnej parafii. Wspólnie podejmujemy decyzję dojazdu leśnymi szlakami do Krzeszowic i powrotu pociągiem. Rowerowe dróżki w okolicy Paczółtowic okazują się niezwykle wykańczające lecz mimo to realizujemy dzielnie swój plan. Pełni błota na swych ubraniach, z uśmiechem na twarzach dojeżdżamy do Krzeszowic. Czas pozwala jeszcze na zwiedzenie ruin zamku Tęczyn z roku 1331 położonego w miejscowości Rudno. Po przybyciu na miejsce, resztkami sił podchodzimy stromym podejściem pod sam zabytek i podziwiamy jego piękno, jak również niesamowitą rozpościerającą się na całą okolicę mozaikę pobliskich pól, lasów i zabudowań. Kilkukilometrowa droga powrotna, ku naszemu zdziwieniu, przebiega dużo szybciej, gdyż niemal cała trasa biegnie z górki. Teraz po skosztowaniu miejscowych krzeszowickich lodów idziemy na pociąg. W wagonie bagażowym wraz z naszymi rowerami docieramy do Częstochowy, skąd tradycyjnie na dwóch kółkach w godzinach nocnych zbliżamy się do ukochanej Blachowni.

Tomasz Ściubidło

czerna-010czerna-014

Share Button
Ten wpis został opublikowany w kategorii KKTA z euronet.net.pl. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz