Trojmezi, Trójstyk, Trojmedzie – spacer po czesko-słowacko-polskich Beskidach; 12 maj 2012 r.

Niezwykłość miejsc, które odwiedzamy w naszych wędrówkach, ma różne oblicza. Zwykle to historia, przyroda, pejzaże budują pełnię poznania, ale dziś, do tych wrażeń doszło położenie, wykreślane na mapach liniami granic. Pomimo tego, że zjednoczona Europa nie dzieli już wojskowymi kordonami ziemi przynależnej do państwowych struktur, ciekawie jest stanąć jedną stopą na Słowacji, drugą w Czechach, a ręce oprzeć na kępie polskiej trawy. Taki właśnie jest „Trójstyk” , gdzie zbiegają się geograficzne ślady trzech granic. Warto tam zajrzeć, bo sąsiadujące z Istebną gminy Bukovec i Cierna wspólnie podejmują trud turystycznego zagospodarowania tego terenu. Warto tak współpracować, bo oprócz  atrakcji bycia niemal co chwila w innym kraju, wędrując szlakami podziwiamy piękne beskidzkie widoki, malowane uroczymi dolinkami i łańcuchami wzniesień, rozpostartych aż po odległy horyzont. Szczególnie pięknie jest tutaj wiosną, gdy łąki kryją dywany złocistych mleczy zwanych przez botaników mniszkami, a owocowe drzewa obsypują ziemię płatkami kwiatów. Znakowane ścieżki turystyczne prowadzą wąskimi, utwardzonymi dróżkami, aż po granicę lasu, gdzie w zależności od opadów, spacer może utrudniać zalegające po deszczach błoto. Mimo niewysokich gór i tutaj pogoda, co odczuliśmy na sobie, może zmienić się z letniej na wczesnowiosenną niemal w kwadrans. To ciekawe doświadczenie, ale nie jedyne, które nas spotkało. Trudniejszym do pokonania była totalna awaria obuwia. Buty rozpadły się po niespełna czterech kilometrach i trzeba było niemało samozaparcia i partyzanckich sposobów, by pokonać pozostałe szesnaście. Dobry humor i pogoda ducha to jedyne lekarstwo na takie przypadłości. Jest też i nauka, by do trekkingu nie kupować obuwia z celulozowym wykończeniem wewnętrznym podeszwy. Dwie wycieczki w mokrym śniegu i na trzeciej, po butach pozostają całkiem ładne sznurowadła i na szczęście wkładki, które teraz całą robotę muszą wziąć na siebie. Jak można się domyśleć, było wesoło i ciekawie. Choćby przy okazji spotkaniu z węgierskimi świnkami – mangalicami z ekologicznym certyfikatem, czy też z mężczyzną z Trzycatka, wspominającym o przygodach z przygranicznym handelkiem. Resztę opowiedzą fotki zamieszczone w galeriach, do odwiedzenia których zapraszam.

trojstyk_2012_min

Share Button
Ten wpis został opublikowany w kategorii KKTA z euronet.net.pl, Starsze wpisy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz