Wycieczka do Warszawy – 20 listopad 2010. Muzeum Powstania Warszawskiego, Łazienki, Wilanów

Rok 1939 – 1 milion 300 tysięcy mieszkańców.  Czerwiec 1944 – 900 tysięcy. Grudzień 1944 roku – niespełna tysiąc osób, koczujących w zgliszczach. Śmiertelna pustka. Z krążącego nad lewobrzeżną częścią miasta samolotu widać morze ruin. Kikuty domów, kościołów, mostów. Rumowiska cegieł , na szarych , zasypanych gruzem przestrzeniach, ciągnących się aż po horyzont. Czy taki obraz ujrzał w swych wizjach Nostradamus ? A może to tylko popis scenarzysty, szukającego pomysłów do kolejnej apokaliptycznej produkcji filmowej, mającej wyzwolić chwilową trwogę. Nie, to prawdziwy widok Warszawy. Miasta zgładzonego przez hitlerowskiego najeźdźcę. Ukaranego za powstańczy zryw. Za patriotyzm, dumę i bohaterstwo jego mieszkańców.

mpw_min

Projekcja filmu, który jest cyfrową rekonstrukcją obrazu miasta ruin, jest jednym z bardziej ekscytujących treści, oferowanych zwiedzającym Muzeum Powstania Warszawskiego. Wydaje się, że wiemy o nim już wszystko. Literatura, film, szkoła. Prawdy oczywiste i te oszczercze, wciskane przez lata Polakom tubą sowieckiej propagandy. Co jeszcze w takim miejscu można dla siebie znaleźć, gdy każdy, nawet wątpiący w sens militarny i polityczny tego zrywu trafi na strawne dla siebie wątki, w licznych historycznych i naukowych publikacjach. Czysta wiedza, tak potrzebna ludziom, nie wypełni obrazu 64 dni heroizmu i bólu. By to zrozumieć, trzeba materialnie dotknąć tamtej rzeczywistości. Emocjonalnie przenieść się na ulice walczącej stolicy. Usłyszeć odgłosy bitwy, wejść w ciemną czeluść kanałów. Napiąć zmysły i poczuć drżenie ziemi, od niosącej się echem artyleryjskiej kanonady. Wypełnić płuca swądem pożarów, zmieszanym z pyłem i kurzem walących się ścian . Trzeba niemal fizycznie stanąć nad grobem poległego powstańca i patrząc na otwartą mogiłę szepnąć -  to prawie dzieciak. Jeszcze wczoraj roześmiany , z biało-czerwoną opaską na ramieniu  i torbą ulotek przerzuconą przez plecy. Stoisz nad jego grobem. Tak, to tylko makieta. I nie tylko. Bo gdybyś tam był , wtedy… Gdyby tam był twój syn, córka brat….I po to właśnie tu jesteś. By zerwać jeszcze jedna kartkę z kalendarza dziejów twojej i mojej Ojczyzny. Po taki historyczny przekaz  tutaj przychodzimy. Wielu kieruje się ciekawością, słysząc o nowoczesnej formule przekazu wspomnień i dokumentów, opakowanych śmiałym multimedialnym przedsięwzięciem. Wielu, ze sceptycyzmem uchyla drzwi wchodząc w mroczną czeluść wystawienniczego labiryntu. Gdy będą wychodzić, ich sceptycyzm zamieni się w refleksję. W zamyślenie nad wartościami, które szczególnie dzisiaj są spychane na margines zbywalności, lub jedynie odświętnej celebry. Tam, pośród tysięcy fotografii i innych śladów przeszłości, nie szukajmy wielkich wodzów i nadludzkich bohaterów, gdyż każdy mieszkaniec walczącej stolicy zasługuje na takie miano.  Jeżeli już staniemy przed wizerunkami możnych tamtego świata, dumnie spoglądającymi z monumentalnych wystawowych plakatów, dowiemy się o zdradzie, obojętności i politycznym kupczeniu życiem 200 tysięcy Warszawiaków. Ekspozycja w Muzeum Powstania Warszawskiego, to nowoczesny w formie i niezwykle emocjonalny w swej duchowej treści przekaz, budujący świadomość narodową każdego pokolenia. Wspomniany film, którego kanwą są tysiące przetworzonych komputerowo fotografii, obrazujących barbarzyńsko zniszczoną stolicę, jest dopełnieniem doznanych wrażeń. Swoistym katalizatorem refleksji, od których nie sposób uciec. Nawet, po opuszczeniu muzealnej budowli. W jej wnętrzu, w małej kinowej salce możemy go obejrzeć w nowoczesnej technice 3D, z przejmującą ścieżką dźwiękową, tworzącą niezapomniany, dostojny i poruszający serce klimat.
Lekcja historii trwa. Choć dzień krótki i spowity listopadową szarością, odwiedzamy Królewskie Łazienki. Wielu z nas pamięta to miejsce z jakże odległych kalendarzem szkolnych wycieczek. Dziś stajemy pod pomnikiem Chopina, spoglądamy na Belweder, budynki Pomarańczarni, na Pałac Na Wyspie. Stare drzewa, z zabawnymi wiewiórkami, rosnące wzdłuż parkowych alei zdają się nam być jakby z innego świata. Jeszcze przed chwilą niemal brodziliśmy po bezkresnym morzu ruin, a tutaj , tu i ówdzie  wznoszą się dumnie ponad stuletnie akacje, dęby, klony. Przetrwały. Po to także, by nadać sens powrotom tych, którzy przeżyli piekło Powstania,  a swej małej, nowej ojczyzny, poza Warszawą budować nie chcieli.
Z Łazienek do Wilanowa już tylko kilka minut. Kiedyś, za króla Jana, pewnie nieco dłużej, choć niezmiennie dziś, jak i wtedy – Królewskim Traktem. Niestety, późna jesień skrywa to, co najpiękniejsze w Wilanowskich Ogrodach. Kurtyna mroku dopełnia reszty i pozostaje już tylko delektować się nocnymi widokami oświetlonego pałacu i wotywnego kościoła Św. Anny. Tutaj też zastaliśmy cząstkę naszej stolicy. Z jej dumną przeszłością i dowodami dbałości o pamięć, która buduje tożsamość narodu, kultywuje tradycję i podtrzymuje ponadczasowe wartości, jednoczące społeczeństwo w dniach próby. Chwała tym, którzy strzegą tej pamięci. To dzięki nim mogliśmy w tę listopadową sobotę zwrócić oczy i sumienia ku przeszłości. Z satysfakcją i po trosze z trwogą, w obawie, by kolejny Katyń czy Smoleńsk nie zabrał nam tych, którzy swą pracą i sumieniem, oddają chwalę prawdziwym bohaterom.

Share Button
Ten wpis został opublikowany w kategorii KKTA z euronet.net.pl, Starsze wpisy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz