Wycieczka rowerowa – Kamień Śląski, 5 czerwca 2010 r.

Gdyby cofnąć czas o dwa, trzy minione lat i tak jak dziś, stanąć u wrót Sanktuarium św. Jacka w Kamieniu Śląskim rowerową pielgrzymką, z naszym klubowym kapelanem – ks. Jackiem…. Gdyby….. Wtedy brakowało doświadczenia i odwagi. A dziś, gdy są śmiałkowie do pokonania rowerem tej drogi, nawet w obie strony, pozostaje pamięć, która w dowód przyjaźni pozwala nam prosić patrona tego niezwykłego miejsca o opiekę nad gaszyńskim kościółkiem i jego proboszczem. Patrząc na wizerunek świętego zdobiący skromy ołtarz, ufam, że św. Jacek tak, jak nie szczędził sił, by z pożogi ognia trawiącego kijowską świątynię uratować Najświętszy Sakrament i kamienny posąg Maryi, tak i teraz zechcesz obdarzyć łaskami tych, na których Matka Chrystusa spogląda promiennym obliczem w podwieluńskim kościółku. Proszę, by i nam przymnożył wiary, a gaszyńskiemu proboszczowi, pozwolił się cieszyć duchowym i materialnym dobrem. Historia tutaj zapisana w księgach i ludzkich sercach, mówi o cudach i błogosławieństwie. Niechby i nam i naszym bliskim, wsparcie św. Jacka prostowało ścieżki życia, dało poczucie bezpieczeństwa i otworzyło serca na wartości, które pozwolą przetrwać w cywilizacyjnym chaosie.

kam_min

Tak kontemplując, stoję w niewielkiej pałacowej kaplicy, której mury, jak przekazuje tradycja, w XII wieku były świadkiem narodzin św. Jacka Odrowąża. Choć nosi kościelne miano sanktuarium Diecezji Opolskiej, nie przepych dekoracji, a brzemię przeszłości zachęca do skupienia i modlitwy. Nie zawsze tak tutaj było. Po roku 1945 pałac w Kamieniu Śląskim był sukcesywnie dewastowany. Do 1989 roku popadł w kompletna ruinę, by z tą datą, dzięki zapałowi i desperacji nowego gospodarza – biskupa opolskiego A. Nossola, odrodzić się ze zgliszcz. Zdaniem biskupa, to patron tego miejsca wyznaczył cel i wyzwolił w ludziach wolę odbudowy. O wątkach historycznych czasów odległych i tych nam bliskich, możemy dowiedzieć się z filmu – wywiadu z biskupem opolskim, dostępnym do pobrania tutaj.
Nim dotarliśmy do pałacu, już z daleka, ponad łanami zbóż i okrytych czerwienią maków polnych miedz, majestatycznie połyskiwała biała wieża parafialnego kościoła. Jego początki sięgają czasu narodzin św. Jacka, by od XV wieku, po kanonizacji patrona, szerzyć jego kult. Wnętrze świątyni wita architektonicznym ładem i zewsząd płynącym łagodnym światłem, tworzącym osobliwy, przyjazny klimat. W takiej przestrzeni szybko odnajdujemy wiele ciekawych detali i sakralnych elementów wystroju. Uwagę przykuwa ołtarz główny z wizerunkiem św. Jacka niosącego monstrancję, przedstawionego przez malarza na tle płonących domostw, oraz tuż obok, wmurowaną w ścianę tablicę epitafijną. Ta płyta wykonana z czarnego marmuru, zdobiona portretami przedstawicieli rodów – właścicieli dóbr kamieńskich, pokryta bogatą inskrypcją, szczególnie nas interesuje, gdyż w treści opisu pojawia się bliska i znana nam miejscowość Cieszowa. To nie przypadek, czy błędne skojarzenie. Gdy w 1778 roku pożar w Cieszowej zamienił w zgliszcza pałac Strachwitzów, właścicieli tego majątku,  graf Hiacynt von Strachwitz zakupił od Zofii von Larisch pałac w Kamieniu Śląskim, a hrabina Zofia przeniosła swoją siedzibę, nabywając majątek ziemski w …. Kochcicach. Te postacie przestawia i opisuje marmurowa płyta. I jak tu nie mówić, że mieszkamy na obrzeżu „świata” dawnych pruskich magnatów, niemal o kilka godzin rowerowej przejażdżki.
Wracamy jeszcze do pałacu, by rzucić okiem na budynki sanatorium, restaurację i oranżerię. Aż trudno uwierzyć, że to, co widzimy, powstało  z gruzów po czterech latach mozolnej pracy. Gabryś nie kryje zdziwienia i nostalgicznych spojrzeń, odgrzebując w pamięci zapisane obrazy. To tutaj prawie trzydzieści lat temu LWP wyznaczyło mu zaszczytny obowiązek pełnienia służby. Wraca do przeszłości, pokazując pośród leśnych chaszczy miejsca po wartowni, bramie, stanowisku namiotów. Ech, wszyscy byliśmy wtedy „piękni i młodzi”. A dziś, cóż ? Jesteśmy tylko …. Niech tam, dosyć wspomnień i pomykamy dalej. Wokół świat jak z dzieciństwa. Błękitne niebo, łagodne ciepło prawie letniego słońca, śpiew ptaków i rozkołysane powiewem wiatru łany zbóż. Ponad nimi rozległe widoki, rozciągające się aż po daleki horyzont, zatopiony w kryształowo przejrzystym powietrzu. Nie często trafia się taka pogoda. Co chwila, wracamy jednak do smutnej rzeczywistości, spoglądając na podtopione pola i bagienne połacie lasów. Wierzymy, że przyroda pokona te szkody. Życie przecież będzie toczyć się dalej. Mimo chwil trudnych i dni zwątpienia. Takie stany ludzkiej duszy, choć bolesne, pozostawiają jakże często ciekawe pamiątki, które towarzysza tej i innym naszym wycieczkom. To krzyże i kapliczki. Wotywne, ekspiacyjne, maryjne, a na ziemi śląskiej szczególnie często poświęcone mało znanemu obecnie św. Janowi Nepomucenowi. Dziś spotykamy ich wiele. Prawie w każdej wiosce. Boguś, znawca kultu XIV-to wiecznego kanonika kolegiaty praskiej i „kolekcjoner” „nepomuków”, z powagą zagląda do wnętrza kapliczek. Przy tej, stojącej na pograniczu Strzelec Opolskich, stwierdził autorytatywnie, że większej figury św. Jana Nepomucena jeszcze nie widział. Wiec, warto było się zatrzymać. Kilka kilometrów dalej – w Suchej, uwagę przykuwa dziwna bryła kościoła. Jakby doklejone do siebie dwie różne stylowo budowle. Wnętrze świątyni powoli odkrywa tajemnicę. Przy wejściu wmurowana w ścianę stella nagrobna przedstawia w rycerskim rynsztunku zmarłego w roku 1600 Piotra Strzałę, a miejscowa parafianka opowiada ciekawą historię o husarii króla Jana III Sobieskiego i zazdrosnym rycerzu z jego zaciągu. Więc przeszłość tej części budowli może być odległa. I znowu daleko i niedaleko, bo w czasach rycerza Piotra, właścicielem wsi Sucha byli Kochciccy. Mijamy Pludry, Kolonowskie, Pawonków i za chwilę staniemy przed miejscem wiecznego spoczynku protoplasty tego rodu – Jana Kochcickiego. Dotrzemy tam, wspinając się na lubecką górkę, z której przy takiej jak dziś pogodzie, można ujrzeć dziwne miraże. U podnóża ołtarza w sanktuarium Matki Boskiej Lubeckiej, łatwo odnaleźć płytę nagrobną lokalnego możnowładcy. Nieco trudniej trafić na przykościelny cmentarz, gdzie pod ścianą napotkamy grób prostej chłopki – Franciszki Ciemiengi, której miejscowa ludność wystawiła świadectwo świętości, a kościelna hierarchia, zbiera niezbędną dokumentację.  Może kolejną wycieczkę zorganizujemy do pobliskiego Kanusa, skąd pochodzi, a po drodze odwiedzimy park dinozaurów, z najstarszym polskim okazem tego kopalnego gada, odnalezionego w pobliskich Lisowicach i zajrzymy do Dinoparku w nieco odleglejszym Krasiejowie. Z Lubecka prawie widać Pawełki, gdzie warto popatrzeć na przygotowania do dorocznego Święta Kwitnącego Różanecznika. Można stąd również rzucić okiem potężną inwestycję drogową, która od dwóch lat komplikuje przejazd w okolicy Kochcic. Nam tez stwarza kłopoty, zmuszając do objechania pozostającego w budowie wielopoziomowego skrzyżowania polnymi ścieżkami. Nie ma czego żałować. Na chwilę warto uciec od asfaltu. W Pawełkach, jak zwykle bocian gospodarskim spojrzeniem lustruje wieś i kołysząc dziobem, zdaje się, że liczy gości zmierzających na festyn. Jest jednak na tyle wcześnie, że nie warto czekać na wieczorne atrakcje i na tyle późno, że trzeba się spieszyć, by starczyło czasu na ognisko, które planujemy przygotować w Sródlesiu – na Brzozie. To piękne uroczysko, położone nieopodal rezerwatu rododendronów, wyposażone w bezpieczne miejsce do biwakowania. Odwiedzających dziś mniej niż w latach poprzednich. Może z powodu  niewielkiej ilości kwitnących krzewów,  zniszczonych konsekwencjami surowej zimy. Ogień odstrasza komary, a kolonowska „śląska” smakuje wybornie. Stąd już tylko 25 kilometrów do domu. Żal, że tylko tyle, bo nasi mistrzowie : Teresa, Jarek i Staszek liczyli „po cichu” na dwie przejechane dziś „setki.” Ostatecznie pokonają w doskonałej kondycji 192 kilometry, co przy naszych 102, budzi respekt. A te magiczne dwieście, może uda się przełamać na kolejnej dłuższej wycieczce, na Górę Świętej Anny.

Krzysztof Parkitny

Share Button
Ten wpis został opublikowany w kategorii KKTA z euronet.net.pl, Starsze wpisy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz