Krople deszczu szemrzące pośród wczesnowiosennej zieleni. Krzyk spłoszonego ptaka i szara wata chmur, pełzająca w doliny. To sceneria powitania u wrót drogi, która zaprasza w beskidzką krainę. I kapliczka, niby ościeża tej wędrówki. Później będzie ich jeszcze wiele. Matka Boska zatroskana, Chrystus Frasobliwy, św. Barbara, św. Hubert… Stoją na straży ludzkiej pamięci. Nie powstały dla ozdoby, ale z potrzeby serca. Może ból i rozpacz były ich fundamentem. Może radość i dziękczynienie. Czy stały tutaj, gdy kilkunastoletni Karol wędrował z bratem lub ojcem po wzniesieniach sąsiadujących z jego rodzinnymi Wadowicami? Historia mówi, że większość z nich powstała później. Większość, choć niektóre pewnie pamiętają tamte czasy. Może stanął pod krzyżem, który dziś wskazuje ramionami drogę na Leskowiec, pytając : czemu ja, Panie ? Jak Hiob przygnieciony ciężarem nieszczęść. Nam pewnie lżej. Deszcz mniejszy i jakby wokół pojaśniało. Jeszcze chwila od rozłożystego krzyża na szczycie i spoza drzew wyłania się schronisko. Tłoczno. Prawie sama młodzież. Ale przecież On aż do ostatniej godziny bycia pośród nas, chciał być im bliski. Mówił, że młodzi to pierwsi apostołowie obecnych czasów. Przyszli tak jak i my na górę Jego imienia. Do kaplicy, w której pozostawił cząstkę siebie. Ta, wzniesiona na siedemdziesiąte piąte urodziny Papieża Polaka, zaprasza do modlitwy. Od jutra jej patronem będzie już oficjalnie Święty Jan Paweł II. Spoglądamy tutaj na tę świętość, całujemy relikwiarz i wspominamy nasze z Nim spotkania. Przede wszystkim te częstochowskie i jasnogórskie, kiedy nas odwiedzał. Dziś, jakby z rewizytą, jesteśmy kilkanaście kilometrów od Wadowic, na Groniu, nazwanym w latach osiemdziesiątych papieskim imieniem. Do Kaplicy zaprasza jej gospodyni – pani Maria Jakubowska – Szczotka, której serdecznie za gościnę dziękujemy. Pośród wspomnień i modlitwy, możemy znów przeżyć, choćby przez chwilę, tamte uniesienia. Właśnie tutaj, gdzie tak niedaleko „wszystko się zaczęło”.
Stroma droga, pełna błota wiedzie w dół. Gdyby iść na wprost, jej kresem będzie wadowicki rynek. Nam jednak, trzeba pójść przez Gancarz – do Andrychowa. Stąd znów kapliczki wytyczają szlak. Te małe zawieszone na pniach drzew i bardziej okazałe, otoczone płotkami, przystrojone girlandami kolorowych wstążek. Ich barwy coraz śmielej połyskują w przezierającym przez kłębowisko chmur słońcu. Za ostatnim wzniesieniem już Andrychów, a na niebie oazy błękitu. Cieplej i radośniej. Z Pańskiej Góry przepastny widok na okoliczne wzniesienia zamykające horyzont i na biel kwitnących sadów, ścielącą się u ich stóp. Widok łagodny, pełen harmonii i klasycznego piękna. Ciekawe jak wiele zmieniło się w tym pejzażu od czasów, gdy być może spoglądał na niego gimnazjalista Karol Wojtyła, kreśląc zagubione w otchłani czasu „Ballady beskidzkie”. Myślę, że wiele takich nawiązań, zastygłych we wrażliwej osobowości Papieża budziło się później, gdy już drzwi Sykstyny otworzyły inną ścieżkę przeznaczenia. Myślę i niemal słyszę schodząc z Pańskiej Góry coś co podświadomość przywoła wersem znajomej poezji :
Jakże przedziwne jest Twoje milczenie
we wszystkim, czym zewsząd przemawia
stworzony świat…
co razem z zatoką lasu
zstępuje w dół każdym zboczem…
to wszystko, co z sobą unosi
srebrzysta kaskada potoku,
który spada z góry rytmicznie
niesiony swym własnym prądem…
— niesiony dokąd ?
I nie bez przyczyny, tu i teraz słowa zamknięte medytacją „Tryptyku Rzymskiego”, dopełnią bogactwa wrażeń i zamyśleń napotkanych na Papieskim Szlaku.
Przebyta drogę można zanalizować na różnych mapach dostępnych tutaj, a jej techniczne szczegóły są dostępne pod tym linkiem.
Informacja na zaproszenie na wyjazd
Wracając z Jesenika, planowałem najbliższy wyjazd w góry w pasmo Beskidu Żywieckiego. Jednak zbieżność daty tej wycieczki z dniem kanonizacji Jana Pawła II, spowodowała zmianę tych zamierzeń. Przepraszam zawiedzionych, obiecując zaproszenie na piękną trasę prowadzącą z Żabnicy do Złatnej przez Redykalny i Lipowski Wierch w innym terminie (prawdopodobnie 17-tego maja). Tymczasem wybierzmy się tam, gdzie ślady wielokrotnej bytności Karola Wojtyły są wciąż namacalne, a ścieżki wiodące w dolinę, doprowadzą pod Wadowicką Bazylikę. Powędrujemy przez Jego ukochane góry, które były mu tak bliskie. Kiedyś powiedział : “Ja z rodu jestem człowiekiem gór, chociaż moją ojczyzną jest cała Polska, wszędzie gdzie jest Polska i wszystko co jest polskie. To jednak z tą częścią ojczyzny byłem szczególnie związany. Specjalnym źródłem radości są Beskidy”. Dlatego w przeddzień wielkiej uroczystości wprowadzającej naszego rodaka w poczet świętych Kościoła Katolickiego, odwiedzimy Jego rodzinną ziemię, ciesząc się radością bycia razem w tak doniosłej chwili. Kontemplując przy tym piękno natury i podążając drogą Jego nauki. Czasem wyrażanej prostymi słowami, jak te, kierowane szczególnie do nas, przemierzających turystyczne szlaki : “Ilekroć mam możność udać się w góry i podziwiać górskie krajobrazy dziękuję Bogu za majestat i piękno stworzonego świata. Dziękuję mu za Jego własne piękno, którego wszechświat jest jakby odblaskiem zdolnym zachwycić wrażliwe umysły i pobudzić je do uwielbienia Bożej wielkości.”
Zapraszam więc w Beskid Mały, a konkretnie na Leskowiec i Groń Jana Pawła II . Dojdziemy tam żółtym szlakiem z Targoszowa koło Krzeszowa. Na Leskowcu wzniesiono w latach 80-tych ubiegłego wieku Sanktuarium Górskie – Kaplicę, a w niej umieszczono wiele papieskich pamiątek. Tego dnia będzie zapewne miejscem spotkań modlitewnych i nabożeństw dziękczynnych. Z Leskowca zejdziemy do Andrychowa, gdzie w okolicach stacji PKP zaparkuje autobus. Ten odcinek drogi można pokonać co najmniej trzema wariantami (mapa tutaj) znakowanych tras turystycznych, realizując całą wycieczkę spacerem o długości alternatywnie od 17 do 28 kilometrów.
Wariant najkrótszy : mapa, profil, długość ok.16,8 km; czas przejścia 4,5 godz; do Leskowca szlak żółty, z Lskowca do Andrychowa zielony
Wariant najdłuższy : mapa, profil; długość ok. 28 km; czas przejścia 8 godz 20 min; z Leskowca : szlak żółty, fragment czarnego, żółty i zielonym do Andrychowa.
Wariant pośredni (profil) to zejście z Leskowca przez Ponikiew w kierunku Wadowic niebieskim do żółtego, a dalej z żółtego zielonym do Andrychowa. Długość drogi 20,5 km, czas przejścia 6 godzi 30 min.
Wyjedziemy jak zwykle z Blachowni, spod kościoła parafialnego przy ul. Sienkiewicza o godzinie 5.30. Na wędrówkę, o ile dopisze pogoda, będziemy mieli tym razem do dyspozycji 9 godzin. Godzinę powrotu ustalimy w drodze. Zgłoszenia proszę kierować : SMS/tel – 601 505 518, poczta elektroniczna – krzysztof@bankowa.net. Każda rezerwacja zostanie potwierdzona.
Tak, jak przy każdym wyjeździe w góry informuję, że KKTA przygotowuje jedynie logistyczną sferę wycieczki, związaną z zapewnieniem transportu i przekazaniem niezbędnych informacji. Z formalnego punktu widzenia, wszyscy wyjeżdżamy indywidualnie, współdzieląc jedynie koszty przejazdu. Za bezpieczeństwo i konsekwencje związane ze zdarzeniami losowymi, każdy wyjeżdżający odpowiada osobiście. Kwestie ubezpieczenia, posiadania polisy i zakresu jej działania, pozostają w kompetencji osobistych wyborów i podejmowanych decyzji. Proponowane trasy stanowią jedynie sugestię, co do sposobu aktywnego zagospodarowania dnia. Opis zamieszczony na blogu, oferuje informacje o odwiedzanej okolicy i praktyczne wskazówki ułatwiające poruszanie się w terenie.
Wszystkie wcześniejsze uzgodnienia dotyczące wyjazdu pozostają aktualne.
Dla użytkowników urządzeń do nawigacji turystycznej przygotowałem ślady każdego z trzech wariantów przejścia do pobrania w pliku w formacie „gpx” oraz mapy dla oprogramowania TrekBuddy i TwoNav