Kolejne gratulacje za niezwykły wyczyn Łukasza. Dwa główne szlaki Sudetów i Beskidów pokonane „w ciągu”, z przysłowiowego buta. Poza wyrazami podziwu i życzeniami spełnienia kolejnych biegowych marzeń, najlepiej pozwolić opowiedzieć o tym przedsięwzięciu jego bohaterowi. A warto poczytać stworzone z pasją i literackim zacięciem sprawozdanie, które wypełnione dokumentacją fotograficzną w pełni aspiruje do formuły emanującego szczerością i refleksją reportażu. Odsyłam zatem za na blog vegerunners.pl z postem Łukasza Pawłowskiego, przytaczając maleńki , końcowy jego fragment :
Po 1018 kilometrach, D+35206 przewyższenia w górę, 17 dniach napierania po pokonaniu Głównego Szlaku Sudeckiego i Głównego Szlaku Beskidzkiego za jednym razem, dotykam i raduje się z upragnionego celu. Marzenie zrealizowane. Tyle lat czekałem i się doczekałem. Mam to!!!
Meta!!! Szlaki są moje !!! Siedemnastego dnia napierania coś około 16:30 kończę w mżawce swoją przygodę. Wyszło w sumie 1018 km.
1018km, D+ 35206 przewyższenia! 17 dni Wyrypy ! GSS+GSB=1000
Czas na trasie to 16dni 9h 41min. Nie słyszałem o nikim kto by to zrobił szybciej. Nawet nie jestem pewny, czy ktokolwiek to ukończył.