W Karkonosze i na Śnieżkę – 24.06.2017 r.

Przeglądając historyczne wpisy na naszym blogu, nietrudno odnaleźć notkę z końca lipca 2009 roku o wycieczce na Śnieżkę, która kończy się stwierdzeniem, że jeszcze wiele ciekawych miejsc w tej okolicy pozostało do poznania. Przez te osiem lat pewnie i te, w których wówczas byliśmy też się zmieniły, a co więcej, tworzymy obecnie liczniejszą grupę, coraz to nowych osób. Był więc sens, by po raz wtóry wybrać się w Karkonosze. Śnieżka jest najwyższym szczytem tego niewielkiego, sudeckiego pasma, wznosząc się na wysokość 1 602 m. npm. Spoglądając na na mapę dostrzeżemy wiele znakowanych szlaków prowadzących jej zboczami. Najciekawsze krajobrazowo są te, które wychodzą z Karpacza. Poprzednio wspinaliśmy się na grzbiet, idąc ze Skalnego Osiedla na Sowią Przełącz. Tym razem zaproponowałem bardziej klasyczne rozwiązanie z miejscem startu z Karpacza Górnego, gdzie autobus został zaparkowany na cały dzień na parkingu w okolicy Świątyni Wang. Wychodząc stamtąd, mieliśmy do dyspozycji wiele krótszych, bądź dłuższych wariantów wycieczek na szczyt Śnieżki, lub w jego okolice pamiętając, że będziemy dysponować dziewięcioma godzinami na spacer. Analizę czasu przejść poszczególnych odcinków szlaków mnożna było dokonać w oparciu o ten schemat. Dla przykładu zaproponowałem przedstawione poniżej dwie przykładowe trasy, moim zdaniem prowadzące w najciekawszymi widokowo ścieżkami, łatwo dostępnymi z miejsca dojazdu.

  1. Trasa o długości ok. 27 km prowadząca na Przełęcz Karkonoską, skąd dalej Śląskim Grzbietem na szczyt Śnieżki i zejście do Karpacza dawnym torem saneczkowym. Szczegóły tutaj  oraz tutaj
  2. Trasa o długości ok. 21 km, będąca krótszym wariantem poprzedniej propozycji. Szczegóły tutaj oraz tutaj

Bardzo korzystne warunki pogodowe i terenowe zachęciły do dłuższego spaceru, zarówno po sugerowanych trasach, jak i różnymi ich wariantami. Autorskie galerie fotografii są tego wierną dokumentacją.

sniezka_2017__min

Czytaj dalej

Opublikowano Sport i turystyka | Komentowanie nie jest możliwe

Rowerem do Kochcic i rezerwatu rododendronów – 11.06.2017 r.

Wyruszyliśmy w niedzielę, 11 czerwca na rowerową wycieczkę prowadzącą trasą o długości ok 66 km, po spokojnych, leśnych drogach, dającą możliwość poznania interesujących przyrodniczo i historycznie miejsc. Jej przebieg można prześledzić na mapie, a raport z urządzenia gps jest dostępny tutaj. Wyjechaliśmy w południe z parkingu przy budynku Ośrodka Sportu i Rekreacji w Blachowni, kierując się przez Cisie-Nowiny, Łebki, Zborowskie, Kochcice, na leśne uroczysko Brzoza, gdzie na polanie biwakowej, nieopodal rezerwatu rododendronów spędziliśmy chwilę przy ognisku, przed wyjazdem drogę powrotną. Stuletnie krzewy różaneczników na leśnej plantacji hrabiego Ballestrema, niestety w tym roku ze względu na pogodowe anomalie z początków wiosny nie zakwitły.  Tym niemniej, jak zwykle warto było się wybrać na przejażdżkę ścieżkami Parku Krajobrazowego Lasy nad Górną Liswartą, a co więcej, zobaczyć pierwsze efekty rewitalizacji budynku, pozostałego po osiemnastowiecznej manufakturze zajmującej się produkcją znakomitych na ówczesne czasy fajek ceramicznych. Ten zabytkowy obiekt, będący obecnie chlubą miejscowości Zborowskie i jego historię – tę sprzed wieków i obecną, udało mi się poznać dzięki spotkaniu przed kilku tygodniami z jego kustoszem Andrzejem Rojkiem. Była więc okazja, by podzielić się nabytą wówczas wiedzą i wzbogacić galerię fotografii o zdjęcia wykonane w maju we wnętrzu budynku. Sądzę, że będą ciekawym uzupełnieniem treści przekazanej w czasie wycieczki.

kochcice_2017__minDla osób korzystających z urządzeń do nawigacji satelitarnej i chcących powtórzyć trasę tej wycieczki, przygotowałem do pobrania pliki ze śladem, oraz mapą kompatybilną z programami OruxMaps oraz TwoNav.

Opublikowano Sport i turystyka | Komentowanie nie jest możliwe

Trekking ścieżkami Głównego Szlaku Sudeckiego.

Niemal równo dwa lata temu zamieściłem relację Łukasza Pawłowskiego z długodystansowego biegania wzdłuż Głównego Szlaku Sudeckiego. Dzisiaj mam znów przyjemność podzielić się informacją, że kolejny nasz klubowy przyjaciel – Tomek Ściubidło pokonał cały dystans Szlaku w iście surwiwalowym charakterze. W jedenastodniowym trekkingu, na trasie liczącej 444 km  był zdany jedynie na siebie. Na własną pomysłowość, wytrwałość, dobre przygotowanie i doświadczenie, które zebrał wcześniej wędrując w podobnym stylu wybrzeżem Bałtyku, lub płynąc kajakiem z nurtem rzeki Bug ( o czym również można poczytać na naszym blogu). Zatem, żadnych noclegów pod dachem, wypoczynków w schroniskach, czy na kwaterach, a wszystko co niezbędne to plecak ważący 11 – 16 kg.  Statystycznie ponad 40 kilometrów piechotą każdego dnia po czerwonym szlaku i w sumie ponad 10 000 m podejść. Na szczęście pogoda sprzyjała , a napotkane widoki dodawały ochoty do dalszej wędrówki.  Choć mogło być, jak wspomina Tomek lepiej, gdyż szlak omija tak ciekawe miejsca jak Śnieżka, czy Śnieżnik, a sam jego przebieg nie jest perfekcyjnie oznakowany. Tym niemniej, 7 czerwca po południu finiszem w Prudniku mógł cieszyć się pełnym sukcesem i wracać do Blachowni z pamiątką w postaci kilku odcisków i 5 kilogramów mniej. Gratulujemy Tomku i trochę Ci zazdrościmy tak wspaniałej przygody, ale kogóż byłoby stać na taki wysiłek. Czekamy na kolejne relacje. Spełniaj swoje marzenia.

A my, zajrzyjmy tymczasem do do autorskiej galerii zdjęć z wyprawy, będącej formułą fotoreportażu  z pokonania Głównego Szlaku Sudeckiego.

gss_t_scubidlo_min

Opublikowano Informacja, Sport i turystyka | Komentowanie nie jest możliwe

Spacerem w Gorce – 03.06.2017 r.

Anomalie pogodowe z końca kwietnia spowodowały zmianę terminu tego wyjazdu na czerwcowy. Miałem nadzieję na znacznie korzystniejsze warunki do wędrówki i rzeczywiście, chyba nikt nie pożałował tej decyzji. Aura wynagrodziła długie czekanie pięknym, słonecznym dniem. Napotkaliśmy na trasie wiele miejsc z rozległymi widokami gorczańskich hal i leśnych dolin, gdzie szum potoków i świergot ptaków wynagradzał zmęczenie po przebytej drodze. Tym razem na szlakach nie napotkaliśmy błota, choć idąc skrótami, nie wszędzie było tak sucho. Wspominając tę sobotę, spójrzmy raz jeszcze na mapę, by odnaleźć Lubomierz i leżącą kilka kilometrów na południowy wschód osadę Rzeki. Tam właśnie, na Przełęcz Przysłop dowiózł nas autobus, by wkrótce potem przejechać na miejsce parkowania w Ochotnicy Dolnej. Okolice stacji paliwowej, położonej w tej miejscowości, wyznaczyły docelowe miejsce spaceru. Na wędrówkę mieliśmy do dyspozycji dziewięć godzin, co przy dobrej pogodzie wielu zachęciło do nieco dalszego spaceru. Wyruszając z zatoki postojowej przy przystanku PKS na Przełęczy Przysłop weszliśmy na szlak żółty, by przez Jaworzynkę i piękne polany Adamówki, podejść na Gorc Troszacki. Tam kilka osób poszło dalej na Kudłoń i Przełęcz Borek, a reszta po zmianie koloru szlaku na zielony, a później niebieski, dotarła do pasterskiej chaty zwanej „Papieżówką„. Stamtąd idąc różnymi  wariantami ścieżek  pokonaliśmy wyniosły Gorc, schodząc z niego do Ochotnicy Dolnej. Zastane po drodze widoki zostały utrwalone w galeriach fotografii, do obejrzenia których zapraszam.

gorc_2017__minTe malownicze pejzaże, czasem nie do końca wiernie zapisane w wyświetlanych obrazach, jeszcze żywo tkwiły w naszej pamięci. Dopiero co zeszliśmy do autobusu a obok, na skraju drogi przy rozległym placu – skład drzewa. Potężne modrzewiowe pnie złożone w pryzmy, jak wielkie ławy zapraszały by na nich spocząć. Pamiętały pewnie czasy austro-węgierskiej monarchii, wojennej trwogi i partyzanckich szarż Żołnierzy Niezłomnych. Teraz w milczeniu i pokorze czekają, by stać się meblem, czy kawałkiem podłogi. Jeszcze nie tknęły ich ostrza tartacznych pił, a już służą ludziom. Kiedyś wzbijały się konarami w niebo, szumiały na wietrze, gubiły zielone igły odradzane co wiosnę, a dziś – leżą niby martwe kłody. Niby, bo przecież żyć będą innym życiem. Przeminie drzewo, będzie pożyteczne drewno. Snując takie filozoficzne treści, potęgowane błękitem nieba rozpostartym nad sąsiednimi wzgórzami i pluskiem wody z potoku Ochotnica, dobiegł do nas dźwięk melodii. Smartfon, choć daleko mu było do koncertowej akustyki, poruszył serca. Po chwili słuchania wydawało się, że zasłyszany tekst ballady, ubrany w piękną, irlandzką melodię, ktoś kieruje do nas. Śpiewający je Zbigniew Wodecki dopiero co odszedł, a przecież tak jak to drewno wciąż jest z nami, służąc nam dorobkiem swego życia. Może kiedyś spoglądał na pokryte wielobarwną zielenią gorczańskie polany i teraz stamtąd, dokąd i my zmierzamy, przytakuje słowom św. Jana Pawła II, wyrytym na pamiątkowym kamieniu strzegącym Papieżówki : „pilnujcie mi tych szlaków”. Bo kiedy nas już nie będzie, niech przyjdą tutaj dzieci naszych wnuków, a dusze ich niech będą równie wrażliwe na piękno i harmonię Bożego Świata.
Czytaj dalej

Opublikowano Informacja, Sport i turystyka | Komentowanie nie jest możliwe