W herbie Olesna dostrzec można symboliczną figurę, złożoną jakby z pięciu płatków kwiatu róży. Ten sam wątek pojawia się również w innych miejscach, będąc nieodłącznie związanym z tym śląskim miasteczkiem. Szlak naszej rowerowej wycieczki, której celem było poznanie drewnianej architektury sakralnej ziemi oleskiej, przyniósł rozwiązanie tej zagadki.
Kierując się na północny skraj miasta, drogą prowadzącą do Praszki, dotrzemy na skraj lasu, a tam nietrudno dostrzec drewniany kościółek, ukryty pośród cmentarnych lip. To unikatowa świątynia stojącą w tym miejscu od 1508 roku. Osiemnastowieczny, miejscowy cieśla ubogacił cudami słynący niewielki kościół o pięć kaplic, układających się symetrycznie na kształt płatków róży. Świątynia została konsekrowana pod wezwaniem św. Anny i ozdobiona wielkiej wartości artystycznej tryptykiem ołtarzowym, pochodzącym z krakowskiej pracowni Wita Stwosza. Dziś, po barbarzyńskiej kradzieży cennego zabytku, ołtarz zdobi wierna replika, ale cała świątynia prezentuje się nadal okazale. Nie dziwi zwiedzającego, że jest to zabytek klasy zerowej, a makieta kościółka, którą można obejrzeć w jednej z kaplic, była prezentowana w 2002 roku na Światowej Wystawie w Nowym Jorku. Materialna spuścizna wieków przytłacza pielgrzyma. Gdy dodać do tego wymiar duchowy i atmosferę modlitewnej zadumy w miejscu, które słynęło cudami od połowy XV wieku, pewnym jest, że trafiliśmy w miejsce niezwykłe. Kościółek, w przeddzień odpustu św. Anny, jest wyjątkowo dostępny dla odwiedzających. Można w modlitewnej ciszy powierzyć Tej, co piastowała małego Chrystusa i jego matkę, swoje prośby i troski. Można znaleźć za głównym ołtarzem szczelinę i dotknąć pnia sosny, na której według miejscowego podania św. Jadwiga w XIII wieku powiesiła obrazek św. Anny Samotrzeciej, a ok. 1430 roku rozłożyste gałęzie tego drzewa w cudowny sposób uratowały napadniętą przez zbójców dziewczynę, dając początek kultu św. Anny w tym właśnie miejscu. Niegdyś przybywały tu rzesze pielgrzymów. Teraz jest ich znacznie mniej, choć daje się zauważyć wiele pojazdów przybyłych zza Odry. I nie jest to dziwne, bo ludzie często wybierają się w sentymentalne powroty do krainy dzieciństwa. Kiedyś żyli na tych ziemiach Niemcy i Polacy. Katolicy i protestanci. Ich losy układały się różnie. Dziś pozostała wspólna pamięć. Choćby taka, jak na śródmiejskim cmentarzu, gdzie obok siebie spoczywają żołnierze polegli na frontach pierwszej i drugiej wojny światowej. Powstańcy śląscy, kapłani, urzędnicy, mieszczanie, których nazwiska świadczą o polskim, niemieckim, rosyjskim, czy serbskim pochodzeniu. Podobne akcenty spotkamy w Biskupicach, gdzie przy kolejnym drewnianym kościółku napotkamy symboliczną mogiłę – Pomnik Pamięci, z dwujęzyczną inskrypcją przywołującą poległych w wojennej zawierusze a pochodzących z obu zamieszkujących tę ziemię narodów. Na trasie wycieczki odwiedzimy jeszcze dwa drewniane osiemnastowieczne kościoły. W jednym z nich, w Boroszowie spotykamy gospodarza tutejszej parafii. Ksiądz proboszcz wita nas serdecznie i opowiada o swojej parafii. Będąc z zamiłowania historykiem i autorem publikacji naukowych o ziemi oleskiej, zdołał nam przekazać wiele ciekawych informacji o teraźniejszości i przeszłości regionu.
W planie wycieczki były jeszcze dwie drewniane świątynie – w Wachowie i Wysokiej. Niestety rozmokłe leśne ścieżki zmusiły do zmiany planu i skrócenia trasy, by sprostać reżimowi narzuconemu przez rozkład jazdy PKP. Wędrówka w odległe obszary dawanego województwa częstochowskiego, pokazała piękno przyrody i cenną spuściznę historyczną Ziemi Oleskiej, dając zachętę do bliższego poznania tej krainy.