Rowerem do Borowna, na spotkanie z historią przydrożnych krzyży – 01.09.2019 r.

Już przed laty planowaliśmy rowerowy wyjazd w okolice Borowna i Kruszyny. Jednak pogoda uniemożliwiła realizację tego projektu. Tym razem okazała się łaskawsza i choć mniej licznie, dotarliśmy w ten mało przez nas znany rejon dawnego województwa częstochowskiego. Startując z centrum Blachowni została pokonana trasa raportowana tutaj. Ciekawostkami, jakie napotkaliśmy po drodze, były przede wszystkim spotkania z historią. Tą, utrwaloną materialnym świadectwem przydrożnych krzyży i tą, zapisaną w ludzkiej pamięci. Dokumentowaną w tych niezwykłych miejscach emocjami głębokich przeżyć i zdawkowymi notatkami w prasowych archiwach. Wcześniej można było poznać te wątki, sięgając do internetowych źródeł poświęconych tzw. „Postrzelanemu Krzyżowi” w Kościelcu oraz „Krzyżowi Dwóch Braci” w Borownie. Gdy dojechaliśmy do tych przydrożnych symboli Męki Pańskiej, wpisanych w ludzkie losy i budujących filary biblijnej potęgi Boga, łatwiej przyszło przyjąć tak często przekazywany osąd, że Chrystusowy Krzyż nie pozostaje jedynie sielskim elementem polskiego krajobrazu. Ta refleksja być możne ułatwi również zrozumienie doniosłości nowej, ogólnopolskiej akcji zwanej „Polska pod Krzyżem„, która za dwa tygodnie będzie dniem narodowej modlitwy. Napotkane w Kościelcu i Borownie krzyże otoczone są wielką troską miejscowych o ich materialny byt. Krzyż „Dwóch Braci” przywołuje między innymi osobę Pana Andrzeja Siwińskiego, który wydobył jego dzieje z niepamięci i zainspirował felietonem prasowym do restauracji obiektu i poszukiwań archiwalnych wątków jego dziejów. Nie jedyny to światek, zapomniany krzyż, czy mogiła ukryta w leśnych ostępach, którą Pan Andrzej przywrócił naszej pamięci. W zamieszczonej przeze mnie galerii fotografii przywołuję groby ofiar II wojny światowej, gdzie przed laty, na jednej z rowerowych wycieczek słuchaliśmy o rozstrzelanych w tym miejscu jeńcach jugosłowiańskich (obecnie napotkamy tam inny opis) oraz tzw. Krzyż Lemańskich, sam w sobie będący dokumentacją tragicznych wydarzeń. Jak widać ze zdjęć, jest to niemal ostatnie tchnienie tego reliktu historii i wiary w Boga sprawiedliwego i miłosiernego. Kiedyś, przed wielu laty jego „opiekunem” był emerytowany kolejarz, doglądający nieodległego torowiska. Swoje nim zatroskanie przekazał P. Siwińskiemu, skąd i my, uczestnicy niedzielnych wycieczek rowerowych staliśmy się powiernikiem tego zabiegania. Czy spróbujemy ocalić tę pamięć ?

Wracając do innych ciekawostek napotkanych po drodze, warto wspomnieć o pałacu w Nieznanicach, zapomnianym cmentarzu ewangelickim w Czarnym Lesie, ośrodku salezjańskim w Kopcu i kapliczce w Lgocie, z której pochodzi cudowny obraz Matki Boskiej Licheńskiej.

borowno_2019__min

Share Button
Ten wpis został opublikowany w kategorii Sport i turystyka. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.