Spotkanie kończące letni sezon rowerowy KKTA – 23 październik 2010 r.

Znów witamy jesień. A wraz z nią, w jej złocistych kolorach nadszedł czas pożegnań. Letnim rowerowym ścieżkom mówimy do zobaczenia wiosną. A sobie… ? Może zimową porą nie będziemy zasypiać przed telewizorem i tak jak w latach ubiegłych, wyruszymy na bliższe i dalsze spacery.  Może jeszcze uda się, choć w nieco innej scenerii, zorganizować rowerową przejażdżkę. Gdyby pogoda była łaskawa, spróbujmy pomyśleć o jakiejś beskidzkiej wędrówce lub jurajskiej włóczędze. Tymczasem dziś zwróćmy się ku tegorocznym wspomnieniom, wyzwalając nutę refleksji, ocen i przemyśleń. Cieszy stwierdzenie, że chyba jeszcze wiele przed nami. Ale trzeba mieć świadomość, że do doskonałości daleko. Więc warto zastanowić się, co możemy zrobić lepiej, ciekawiej, sensowniej. Myślę, że każdy, kto uczestniczył w przedsięwzięciach KKTA, lub choćby śledził z oddali pojawiające się informacje na klubowym blogu, będzie miał własny punkt widzenia, a opinie i wnioski staną się cennymi uwagami i motywacją do dalszego działania.

zak_sez_minJesteśmy coraz liczniejszą grupą i wciąż zapraszamy do naszego środowiska  nowych przyjaciół. Stając się na czas wędrówki wspólnotą, dajemy cząstkę siebie drugiemu człowiekowi. Czujemy to, dzieląc się radością poznawania świata i wrażliwością przeżywania emocji, wyzwalanych przez piękno przyrody, mijane  krajobrazy i wątki historyczne przypisane napotkanym po drodze obiektom. Doskonalimy siebie nawzajem. A w chwilach zwykłej, fizycznej słabości i zmęczenia – służymy sobie pomocą. Czyż nie po to  Stwórca dał nam wolę czynienia dobra ? Chcemy wytrwać w tym postanowieniu.  Dlatego co roku stajemy symbolicznie z rowerami u stóp ołtarza uczestnicząc w ofierze Mszy św. Co raz to uroczystszej i piękniejszej. By podziękować za te dary i prosić, aby to co nas spotka, przyniosło jeszcze więcej radości i mądrości. Z taką refleksją przybyliśmy pod kapliczką św. Huberta, by przy szemrzącym źródełku i w szeleście spadających jesiennych liści ofiarować tę chwilę Bogu. On, jak mówi Biblia, stworzył nas na swój obraz i podobieństwo. Więc i Jemu miłym było słyszeć na zakończenie Eucharystii, z serca płynące podziękowania dla naszego kapelana – ks. Jacka Michalewskiego i P. Andrzeja Siwińskiego. Bez Was, Kochani, nie byłoby nas tutaj. Pamiętam początki Klubu  i mój brak wiary – że można, że trzeba spróbować. Pamiętam, jak Pan Andrzej opowiadał o pierwszych, ledwie kilkuosobowych wycieczkach. Co stało się przez ten miniony czas, sami widzimy. Wymiar osobowości i wysiłek czyniony dla dobra drugiego człowieka, buduje wielkie dzieła. To Wasze dzieła, a my,  uczestnicząc w nich, stajemy się też ich cząstką. Jak powiedziałem, dziękując wtedy i teraz, za wspomnienie mojej osoby w kontekście klubowych dokonań, że siłą  KKTA jest bogactwo doświadczeń i marzeń każdego z nas. Te inspirują, wskazując sens i cel, który staje się dobrem. Bez reglamentacji i ceny. I w ten sposób wracamy do sedna człowieczeństwa, które socjologowie opisują truizmem : nie żyje się obok, a żyje się wśród ludzi. Sens tej prawdy jeszcze mocniej poruszył serca, gdy na sobotnim spotkaniu ujrzeliśmy tyle znajomych twarzy, przybyłych spoza Blachowni – z Częstochowy, Gaszyna, Przystajni, Panek, z okolic Kłobucka. Tych, co jeżdżą, chodzą, biegają. Było nam niezwykle miło Was gościć i dziękujemy, że przyjęliście nasze zaproszenie. Mamy nadzieje, że nie było to stracone popołudnie. A jak się bawiliśmy przy ognisku, bez słów opowiedzą zdjęcia zamieszczone w galerii.  Zaś tego ogniska i biesiady w promieniach zachodzącego słońca, nie byłoby bez  życzliwości pana Leszka Normana, który kolejny raz użyczył nam uroczy zakątek pod leśniczówką, której jest gospodarzem. Z serca za to dziękujemy.

Share Button
Ten wpis został opublikowany w kategorii KKTA z euronet.net.pl, Starsze wpisy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz