Górskie pielgrzymowanie – Gorczański Szlak Papieski 16 październik 2010 r.

Daty – to prozaiczny porządek kalendarza. Bywają pospolite i niezwyczajne. Często tak znamienne, że mimo upływu czasu poruszają świadomość, zwracając ją ku przeszłości. Minęło wiele lat, ale pamięć tamtego październikowego popołudnia nie odejdzie w otchłań zapomnienia, wraz z pokoleniem mu współczesnym. Wtedy, przed 32 laty, też mieliśmy 16 dzień października. Tak jak dzisiaj. Wtedy, w naszych sercach zagościła radość i nadzieja. Zaświecił promyk prawdziwej wolności. Jeszcze niedawno był pośród nas. Wyjechał na konklawe i został papieżem. Nauczycielem i autorytetem, za którym podążają narody. „Ducha nie gaście” –  wielokrotnie napominał słowami św. Pawła i przemierzał świat, służąc prawdzie i człowiekowi. Gdy odwiedzał rodzinną ziemię, stawaliśmy na pielgrzymim szlaku, by głębiej przeżyć tę tajemnicę spotkania zagubionego w cywilizacyjnym chaosie człowieka z mocą wiary, w jedyny porządek świata i w sens egzystencji. Ileż razy byliśmy przez lata pontyfikatu blisko Niego. Niemal na wyciągnięcie ręki. Wtedy, wydawało się, że taki stan będzie trwał niezmiennie. Że mamy czas, by słuchać. Czas, by życiem zaświadczyć, że nauka nie poszła na marne.

gorce_min1Wyruszając na wędrówkę, ponownie stanęliśmy na ścieżce Jego pielgrzymowania. Tej materialnej, biegnącej załomami pośród wzniesień i wiekowych drzew.  Góry, które ukochał ukształtowały cząstkę  osobowości Karola Wojtyły. Dziś, w ten pełen nostalgii dzień wchodzimy na gorczański szlak by podążyć śladem pamięci, wiary i nadziei, że przesłanie pontyfikatu Jana Pawła II będzie drogowskazem dla każdego z nas. Idziemy do Papieżówki , będącej 34 lata temu prymitywnym szałasem chroniącym drwali przed deszczem. Wówczas, w 1976 roku, ta prosta chata stała się dla Krakowskiego Kardynała swoistą pustelnią, w której przez dwa tygodnie rozmyślał nad egzystencjalnymi problemami człowieka, w świetle ewangelicznej nauki o Bogu i jego prawodawstwie. Wychodził w surowy świat gór i zauroczony ich pięknem budował filozoficzne doktryny. Czerpał z wędrowania siłę wiary, pozostając w metafizycznym kontakcie ze Stwórcą. Tutaj, w Dolinie Kamienicy i Gorczańskiego Potoku, na stokach Kudłania i Turbacza, na wielkich  złotych od słońca polanach i w cieniu kilkusetletnich buków niewiele się zmieniło. Czyż nie jest tak, jak pisał blisko sto lat temu pochodzący z pobliskiej Poręby Władysław Orkan : „Cała dolina zamknięta wąwozem zdawała mu się ogromnym kościołem, którego ściany zieloność przybrała: jasna i ciemna i spłowiała nieco, pnąca w górę wzorzystym rozkwitem aż ku samemu wierchu, pod sklepienie. A zaś po owym sklepieniu płynęły baranki czyste, wykąpane w rosie, to znów pierzaste jak łabędzie, nieprzejrzystym stadem. A hań, wysoko, lśniła promienna monstrancja światów, oczom ziemi za widna, za dużo przeczysta, aby wprost ku niej mogły patrzeć.” Przez lata niewiele się zmieniło. Także teraz , mimo pazerności biznesowego dyktatu, taki obraz, również nie trudno napotkać. Pielgrzymujemy dalej, by pokonać do końca dnia zamierzony szlak. Z polan rozciągają się przepastne widoki na Beskid Wyspowy i na nieco bliżej wyrastające z głębokich dolin wierzchołki Gorców. Tuż obok – zbocza porośnięte liściastym lasem, który o tej porze roku  przyroda stroi w cudowne jesienne barwy. Ścisły rezerwat parku narodowego nie pozwala leśnikom na ingerencje. Dzięki temu, o krok od turystycznej ścieżki, wzrok wędrowca przyciągają malownicze stare pnie, obrosłe mchem i fantazyjnie udekorowane talerzami  pasożytujących hub. Co chwila z ziemi wypełzają sploty korzeni, niczym macki ośmiornicy przyssanej do skalnego podłoża i dźwigającej na grzbiecie rozłożyste konary dębów, buków, jodeł. Całą tę świątynię przyrody otula łagodne światło październikowego słońca, skrywającego swój blask w poświacie mgieł, wędrujących z ciemnych dolin ku szczytom. Taki świat czaruje. Wyzwala wodze fantazji i prowokuje do refleksji. W tym rocznicowym dniu – tej najważniejszej, która banalnym słowem zamyka się w retorycznym pytaniu : jak spełniamy Papieski Testament, który cząstką wciąż tkwi w górach piętrzących się wokół. Spod Szałasowego Ołtarza, przy którym ks. Karol, wówczas duszpasterz akademicki, sprawował Ofiarę Mszy Św., prosimy Boga by nasz rodak jak najszybciej dostąpił zaszczytu świętości. Może ta beatyfikacja, lub kanonizacja zwróci oczy Europy na jej prawdziwą historię i dziedzictwo jej społeczeństw. Opuszczamy rozłożystą, niegdyś pasterską halę okrywającą Czoło Turbacza i zaglądając do wolnego od zgiełku schroniska Stare Wierchy, na stoku  Obidowca, zbieramy się na zejściowy szlak do Poręby. Mrok zaczyna gasić blask jesiennych barw, a nadciągający chłód przywołuje smutną rzeczywistość. Jeszcze spojrzenie na góry, coraz bardziej skryte w szarościach nocy. Zaduma i niepewność, czy aby nie jest to ostatni w tym roku taki pejzaż .

Mapę okolic wędrówki można otworzyć aktywując ten link.Trasę zakreśloną czerwonym markerem, można dokładnie prześledzić pod tym odsyłaczem.

 

Share Button
Ten wpis został opublikowany w kategorii KKTA z euronet.net.pl, Starsze wpisy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz